Więcej niż 10 popsuł, bo cała skrzynka była tego badziewia.

Dokładnie, po 12zł sztuka 2 sztuk robić się nie opłaca w żaden sposób. Wypad do sklepu to 20 minut w obie strony. Przy mojej sprawności w ustawianiu tokarki, operacja kosztowałaby kilka razy więcej Musiałbym potrzebować co najmniej kilkunastu takich detali, żeby miało sens toczenie. Co się komu innemu opłaca i za ile to jest jego sprawa.

Urządzenia elektroniczne też kupuję gotowe (o ile są takie dostępne), nawet jeśli jestem w stanie je sobie sklecić szybko znacznie taniej. I uważam to za normalne. Bo czas też ma swoją cenę i jest bardzo drogi. Jeśli coś jest gotowe i tanio to po co go marnować?

Oczy miałem na miejscu, ale nie miałem wyboru. Musiałem wrócić do domu z częściami.

To jest przykład na to, jakie badziewie się trzepie na automatach. I jak się sprawdza jakość wyrobów w niektórych firmach.

Ciekawe czy części do dysków twardych albo zegarków tez tak sprawdzają

Niedawno kupiłem w sklepie hydraulicznym 2 króćce na gwint półcalowy i wąż. Gwint, jak t w kształtkach hydraulicznych, miał skok calowy, ale ani średnicy ani zarysu. Ale to jeszcze nic. Sześciokąt był taki, że na każdych 2 bokach miał inny wymiar No ale... "walory użytkowe spełniał"

Narzędzia pomiarowe dobre, są skompensowane termicznie.
Faktycznie - rozmowa o mikronach ma charakter bardziej teoretyczny, bo z dokładnością do mikrona cholernie trudno jest zmierzyć w ogóle. Zasadniczo trzeba wykonać serię pomiarów i uśrednić. Każdy kto próbował to robić mikrometrem, wie. No i oczywiście nie suwmiarką, nawet Mitutoyo, która ma na dzień dobry +/-0,02.
Jeśli jednak chodzi o powtarzalność, to sprawa wygląda nieco inaczej niż z dokładnością bezwzględną. Kompensacją termiczną parametrem można dryft termiczny rozszerzalności cieplnej zmniejszyć o ponad 1 rząd spokojnie. O ile tylko maszyna jest właściwie skonstruowana. W samej elektronice jest to jeszcze bardziej skuteczne, bo odpowiednimi zabiegami kompensacyjnymi można zmniejszyć pływy termiczne nawet o 3 rzędy wielkości.
Jeszcze co innego możliwości obliczeniowe i dokładność różnicowa pomiarowa.

Jeśli ktoś by chciał super dokładnie obrabiać, to nie tylko wygrzanie maszyny jest konieczne, ale na równi potrzebne jest klimatyzowane pomieszczenie dla takiej maszyny i termostat do chłodziwa. Nie zimą 15C a latem 35C pod sufitem:) Czyli pełna stabilizacja środowiska. I tak to się robi.

Maszyna się zużywa - wiadomo. Jeśli błąd kompensacji jest zawsze w jednym kierunku, czyli albo niedokompensowanie albo przekompensowanie, to wówczas wystarczy podkręcić parametr i problem się zmniejszy. Kłopot jest dopiero, kiedy maszyna jest tak rozklekotana, że kompensacja nie pomaga. Wtedy trzeba najpierw próbować pokasować luzy.
Moja stara tokarka szczęśliwie trzyma znacznie lepiej niż 0.05, porównują pierwszy i setny detal

Wszyscy koledzy piszą o wpływach temperatury. To oczywiste że one są. Wszystko się rozgrzewa, rozszerza odrobinę, jeśli jest dźwignia, to błąd się zwielokratnia.
Jednak (nie jestem w 100% ale pamiętam) w sterowaniu powinien być dryft termiczny w postaci parametru, który służy do kompensacji. Oczywiście współpracuje on z jakimś czujnikiem gdzieś wetkniętym.
kompensacja nigdy nie będzie idealna, bo nie może być, ale to powinno być raczej rząd mniej niż kolega pisze. nie po to się robi sterowania które mają dokładności mikronowe, żeby potem pływało wielokrotnie więcej z powodu głupiego rozgrzania korpusu.

Aluminium jest znacznie bardziej niestabilne podczas obróbki, tworzy narosty, ma 2x niższą temperaturę topnienia. W mosiądzu, jeśli z maszyną wszystko jest jak trzeba, będzie sztuka w sztukę. Więc zorientujesz się, czy problem leży po stronie maszyny czy właściwości materiału.

Proponuję wytoczyć to samo w mosiądzu. W ten sposób wyeliminujesz jedną z przyczyn - materiał albo maszynę.
Na pewne rzeczy nie poradzisz. Po prostu trzeba parametryzować (najlepiej) program i w razie potrzeb (okresowo) wprowadzić korekty.
Rozumiem że alu toczysz z chłodziwem?
Tak sobie spekuluję, że zdolności chłodzące chłodziwa po wymieszaniu mogą być też inne...