Stała u nas buda identyczna z ówczesnymi warzywniakami, tyle że w barwach lokalnego browaru i koli(która to na licencji była w tym browarze wytwarzana - chyba już od czasów Gierka).
Na porządku dziennym było chodzenie tam po piwo dla ojca/dziadka(ale wtedy i fajki w kioskach szczylom sprzedawali).
Co ciekawe buda stała praktycznie vis-à-vis jednostki milicji(później policji), a na łączce obok prawie zawsze było pełno przez nikogo niepokojonych konsumentów(czasem kolektywnie drzemiących).
Prawie, bo co jakieś dwa-trzy lata rozstawiał się tam mini-bałagan(zdezelowane karuzele można było olać - ale barakowozu z automatami już nie

Zawsze mnie zastanawiało jakim cudem godzina trzynasta tam nie funkcjonowała
