Witam
Hałas to zło i tu nie ma co dyskutować. We własnym, wolnostojącym warsztacie, na prywatnej posesji, czy osiedlowym garażu jest to problem, że tak powiem, osobisty.
W piwnicy osiedlowego bloku, czy w mieszkaniu w budownictwie wielorodzinnym (a lektura forum pokazuje, że są pasjonaci, co to trzymają np. frezarkę w kawalerce) to już problem „społeczny”.
Hałas maszyny, to hałas emitowany przez pracę samego urządzenia, powiedzmy na biegu jałowym, jak i hałas emitowany przez narzędzie pracujące w materiale.
Pierwszy aspekt możemy wyeliminować do pewnego stopnia – cichsze napędy, lepsze łożyskowanie, eliminacja silników szczotkowych i tym podobne. Drugi aspekt, to trudniejsza sprawa. Trzeba oddzielić się od reszty świata.
Pierwsze, co przychodzi na myśl, to wibracje. Trzeba je wyeliminować, a więc posadowić maszynę na fundamencie oddylatowanym od części konstrukcyjnych budynku. Sprawa nieskomplikowana – beton i materiały do wypełniania szczelin dylatacyjnych – materiały plastyczne, styropian i inne knify. W wariancie mniej inwazyjnym posadowienie maszyny na stole a stołu na materiale absorbującym – jakaś gruba guma lub inne tworzywo sztuczne. Dobrze sprawdzają się na przykład pasy transmisyjne z taśmociągów, taka zbrojona guma.
Co dalej jednak?
Najskuteczniejsze chyba, ale w pewnych warunkach kłopotliwe, to oddzielenie całego pomieszczenia od reszty. Można wyciszyć całe pomieszczenie „tapetą” ze styropianu. Problem polega na tym, że materiał ten jest jednocześnie izolacją cieplną, a mnie kiedyś uczono, że taką izolację daje się na zewnątrz bo inaczej wilgoć, grzyb i tak dalej.
Z dawnych czasów zaś pamiętam myk, stosowany przez ludzi pasjonujących się wykonywaniem muzyki rockowej, z definicji głośnej, że dobry skutek przynosiło wyklejenie ścian...... opakowaniami, w jakich sprzedawane są jajka. Proszę się nie śmiać, to podobno działało.
Będąc zaś ostatnio na badaniach okresowych, byłem poddany między innymi badaniom słuchu - umieszczono mnie w pomieszczeniu odizolowanym akustycznie od reszty świata. Ściany tego pomieszczenia były wyłożone kwadratowymi dziurkowanymi płytami z jakiegoś tworzywa. Nie wiem co to było, ale było to skuteczne. Studia muzyczne też sobie chyba jakoś radzą.
Wariant drugi, budżetowy, to izolowanie nie pomieszczenia, a samej maszyny.
Jak sobie z tym radzicie? Pomysłowość ludzka nie zna granic, więc chętnie się dowiem. I zapewne nie tylko ja.