Powolutku przymierzam sie do czegos podobnego - tyle ze mniejszego. Chcialbym uniknac dlugiego wysiegnika, wiec mysle o "lamanej" kolumnie - widzialem takie na zdjeciach starych frezarek zegarmistrzowskich. Kolejna sprawa - na rysunku kolegi prowadnice sa przymocowane bezposrednio do odlewu, ja mysle raczej o przykreceniu ich do szlifowanych plyt stalowych, zatopinych w "granicie" (oczywiscie - z odpowidnimi zakotwieniami). Plyty przed "odlewem" zostalyby przykrecone do metlowego szkieletu ustalajacego pozycje. Niestety nie mam mozliwosci przeszlifowania gotowej maszyny - pozstaje wiec polegac na dokladnosci prefabrykatow i modlic sie o mozliwe maly skurcz odlewu

Jak na razie odlalem pare probek zeby ustalic propocje mieszniny - uzylem dwoch "frakcji" wypelniacza (5mm "grys" + drobny piasek - obydwa z dzialu akwarystycznego) - bez wiekszych problemow udalo mi sie zejsc do 14% (wagowo) zywicy. Mimo ze nie wibrowalem mieszaniny przy odlewaniu (ciezko to nazwac odlewaniem - raczej ubijaniem "ciasta" w formie) i zostalo w niej sporo powietrza odlewy byly dosc wytrzymale - w kazdym razie przy probie "wyciagniecia" zatopinej sruby M6 (bez zadnych zakotwien - tylko lab sruby, na glebkooscie 15mm) najpierw zrywal sie gwint. Nieco gorzej z udarnoscia - przy pomocy mlotka bez wiekszych problemow dalo sie skruszyc material. Gotowy material jest praktycznie nieobrabialny.
Pozdrawiam
Grzesiek