
Zakładam że kompresor lodówkowy to pompa tłokowa - w "dolnym" położeniu tłoka wpuszcza do cylindra x litrów powietrza po czym redukuje objętość komory do y zwiększając ciśnienie x/y razy (w przybliżeniu- o adiabatach/izotermach/izohorach/izobarach uczyłem sie dawno temu i niemal wszystko zapomniałem).
Proporcja x/y jest pierwszym czynnikiem ograniczającym maks ciśnienie - jeśli ciśnienie wyjściowe jest wyższe niż x/y - kompresor bedzie w kółko spreżał i rozprężał tą samą porcję powietrza ale nic nie będzie pompowane. Drugi czynnik ograniczający to maksymalna siła działająca na tłok - równa powierzchni tłoka razy różnica cisnien wyjsciowego i wejsciowego. Jeśli ta siła będzie zbyt duża - silnik sprężarki się zatrzyma.
Więc- pi razy oko - pierwsza sprężarka zwiększy ciśnienie x/y razy - powiedzmy 8 - druga będzie próbowałą przemnożyć to znowu przez x/x do 64 razy - ale w pewnym momencie różnica ciśnień będzie tak duża że silnik zwyczajnie stanie... albo coś strzeli. Ewentualnie ze względu na wysokie ciśnienie i małą wydajność objętosciową (pamiętaj że na wyjsciu pierwszej pomopy masz 1/8 objętosci pobieranej na wejsciu, na wysciu drugiej pomopy byłoby to 1/64) będzie uciekało tak dużo powietrza że cisnienie nie dobije nawet do 16bar...