Mnie też uczono, że ulepszanie to hartowanie + wysokie/średnie odpuszczanie.jasiu... pisze:Mnie tylko chodziło o to, że wyżej wymienione zdanie jest nieprawdziwe - mnich je sobie wymyślił nie znając znaczenia terminologii. Akurat na metalach mam okazję znać się nieźle, wykres żelazo-węgiel doskonale rozumiem, potrafię przewidzieć jak go odkształci większość pierwiastków i zgadzam się, że nie ma jednej ustalonej temperatury, przy której hartowana stal staje się stalą odpuszczoną. O tym mówi właśnie mikroskop metalograficzny (oglądanie zgładu) i masz rację, że zakres temperatur dla różnych stali może być ogromny. Przybyłowicz (nie tylko on) uprościł sprawę. Ja bardziej konkretnie ją określam (likwidacja struktury martenzytycznej), bo można też powiedzieć, że w momencie gdy stal traci kruchość (pewnym kosztem twardości), za to jej własności wytrzymałościowe pozostają wysokie, to znaczy, że się ulepszyła. Też dobra w sumie definicja, mająca za podstawę własności wytrzymałościowe stali.upadły_mnich pisze:Z tego co wiem to żadna stal nie jest do pracy w stanie zahartowanym a tylko ulepszonym cieplnie.
A utwardzanie to hartowanie + odprężanie.
Zresztą wbrew twierdzeniu mnicha często taką obróbkę polegającą wyłącznie na odprężaniu po hartowaniu często zdarza mi się czynić.
