Skoro podłoga pyląca (metoda "trzy do jednego" czy inna przyczyna) to znaczy, że nic do tego się nie przyklei. Płytki wszelakie odpadają, bo klej przylepi je do warstwy grubości ziarna piasku. Bez bardzo głębokiego gruntowania (pół żartem - parę wiader unigruntu i czekać, aż wsiąknie

Centymetrowa czy calowa wylewka na takim klepisku, w warsztacie po prostu popęka i kolega za rok będzie puzzle miał.
Zależnie od ilości i kumatości narodu tam dłubiącego, można w całości lub częściowo wyłożyć to OSB-em. Poprzedni warsztat miałem cały z tego i z paździerza, w obecnym mam ciągi komunikacyjne częściowo tym wyłożone (OSB odzysk po szalunkach) a maszyneria i stoły bezpośrednio na betonie stoją. OSB naprawdę sporo oleju zniesie i nadal nie jest śliski, a wmiatane weń opiłki stalowe tylko wzmacniają antypoślizgowość. I w stopy nie ciągnie, co mnie na czystym betonie do rozpaczy doprowadzało.
Wadę ma wielką, bo palne. Pilnować tego cza jak przy spawaniu w zakładach górniczych, czyli ostatni spaw na minimum godzinę przed opuszczeniem pomieszczenia. Już gumy lepsze, ale jak na gumę spadnie kropla albo świeżo cięty kawałek/wiór, to smród nieziemski.
Niski warsztat w piwnicy - wiadomo. 2m to minimalna wysokość warsztatu, a i przy takiej, choć do olbrzymów nie należę, przyłbicę spawalniczą mam już nieźle o sufit podrapaną.