Witam serdecznie.nowyciekawy pisze:Tak, tylko że:
-minimalne bicie wrzeciona = jajowaty otwór
-minimalnie zużyte łoże = stożkowy otwór
-minimalny błąd rownoległości rura-wytaczadło = niecentryczny otwór
-wytaczadło długości min. 850mm, średnicy ok. 30mm = prawdopodobieństwo wyginania = niedokładna obróbka
-długości rzędu 400mm = potrzeba dokładnych maszyn
Rachunek-potrzeba precyzyjnej maszyny. A taką - powiedzmy szczerze - żadko kto z osób prywatnych posiada.
Nawet jeżeli wyszedłby Koledze niecentryczny otwór to nie jest to wielkim problemem przelecieć rurę po górze nożem albo wrzucić ją (jeżeli chce Kolega aby się świeciła jak...) na szlifierkę kłową wtedy, będzie i dobrze i estetycznie.
Co do bicia wrzeciona to nie wiem jakby musiało latać by były kłopoty z jajowatym otworem, nawet jeśli to ratujemy się znajomymi

Pozostaje jeszcze honowanie. Szczerze wątpię by wymęczony stary cylinder amortyzatora był odpowiedni, choć może się mylę. Poza tym jest jeszcze kwestia ciśnienia - ile Kolega potrzebuje mieć napompowane? 50-80 Atm czy jeszcze więcej?
Wspomniał Kolega też coś o pojemności pasożytniczej gotowego siłownika powietrznego którego pomysł wykorzystania podał inny Kolega. -Zawsze można wywalić wszystko co ma i zostawić sobie z niego samą rurę. Pozostaje znaleźć odpowiedni siłownik na dawcę choć może być to czasochłonne i kosztowne

Wał 30mm to już kawał żelaza, choć faktycznie przy 850mm może trochę pracować, ale da się tak dobrać parametry obróbki aby minimalizować taką możliwość. Jeżeli Kolega nie ma dostępu do tokarki to może się znajdzie ktoś kto Koledze pomoże.
Pozdrawiam, skoczek.