Teoretycznie da się, ale w praktyce budżetowe rozwiązania nie mają takiej opcji.
Przerobienie typowego motoreduktora zwykle polega na rozcięciu obudowy i jej ściśnięciu, żeby ślimak dopchnąć do ślimacznicy. Uszczelnienie rozcięcia może być trudne. Efekt zależy od dokładności i bicia ślimaka i ślimacznicy.
Drugą metodą jest zamocowanie ślimaka na ekscentrykach. Stanowczo trudniej to zrobić.
Ogólnie to problem jest taki, że najwięcej zależy od przełożenia - czym większe przełożenie tym większej dokładności można się spodziewać, ale delikatne zęby łatwiej uszkodzić no i prędkości będą dalekie od potrzeb.
Mi najbardziej podoba się rozwiązanie którego nikt nie stosuje, a które samo się narzuca, czyli wieniec zębaty wciśnięty bezpośrednio na uchwyt tokarski.