Nie rozumiem pojęcia dolny rozbiór stosu z separacją przez ssawkę. W wersji pierwotnej było tak: stos tektury. Przed nim zderzaki i na samym dole szczelina przepuszczająca tylko jeden arkusz. Specjalne zabieraki sprzężone z wałem drukującym wykonywały ruch posuwisto zwrotny. W ruchu do przodu zabierały tylną krawędź najniższego arkusza i przepychała go dalej. Układ sprawdzał się nieźle ( pasowanie na poziomie 2-3 mm) przy płaskiej tekturze. Niestety tektura falista rzadko bywa naprawdę płaska. Jeśli jest wygięta ("kołyska"), coś musi docisnąć uniesioną dolną krawędź arkusza, aby mógł się przecisnąć przez szczelinę. Robi to pompa podciśnieniowa (hałaśliwa), alboqqaz pisze:Kolega zastosuje dolny rozbiór stosu z separacją arkusza przez ssawkę a wysunięcie za pomocą korby synchronicznie z drukarką.
belka dociskająca. Czyli z przodu od biedy można sobie poradzić, gorzej z tyłem. Jeśli naciśniemy przód, wygięty tył podniesie się jeszcze bardziej i zabieraki już nie mają co zabrać.
Stosuję się w takich przypadkach zabieranie tektury od przodu, ale wymaga to drogiej pompy podciśnieniowej, a w moim przypadku również kosztownych przeróbek całego układu.
Tematem postu było "możliwości silnika krokowego", bo zastosowanie takiego układu w tym konkretnym przypadku byłoby dla mnie najłatwiejsze. Na papierze wszystko wygląda dobrze, ale nie wiem, jak to się sprawdzi w praktyce. Impulsy z enkodera na wale głównym, dodawane lub odejmowane od timera procesora wyznaczałyby moment startu silnika krokowego. Moją główną wątpliwością jest, czy faktycznie silnik zawsze po otrzymaniu impulsu ruszy z miejsca i wykona dokładnie 160 kroków w czasie dokładnie 300 ms (cyfry przykładowe oczywiście).