Moja ważąca prawie 400 kilo tokarka długo mieszkała na drugim piętrze - znam ten ból. Dziś z osiami Y i A waży pewnie z pół tony. I wcale jakaś strasznie sztywna nie jest.

Z tych 50 cm szerokości wykorzystasz realnie połowę przy tym projekcie. Brama z pojedynczych cienkich blach będzie wiotka jak trzcina na wietrze. I nie zjedziesz nią łatwo z prowadnic - nie bez konieczności odkręcenia przynajmniej stołu. Nie wyobrażam sobie pracy na takiej maszynie, gdzie do jednej dupereli trzeba najpierw pół dnia skręcać i ustawiać geometrię maszyny...

Dlatego albo przeznacz jeden pokój na warsztat, albo poszukaj jakiegoś garażu czy piwnicy do wynajęcia. Ja za 150 zł miesięcznie mam święty spokój na 22 metrach kwadratowych.

Przy śrubie trapezowej celowałbym gdzieś w 6-8 Nm silnika, i sterownik minimum MDC860 zasilany z 70V.

To nie ma być reklama, choć akurat mam okazję stykać się ze sporo większym produktem tej firmy.

Popatrz uważnie - podstawą konstrukcji jest solidna rama z grubościennych profili stalowych. Do niej są przykręcone szyny osi Y i stół teowy z profili aluminiowych. Oś X jest wykonana jako solidna konstrukcja przestrzenna, co zapewnia jej odpowiednią sztywność. Jej długość jest większa, niż szerokość stołu przynajmniej o tyle, by wrzeciono mogło swobodnie obrabiać detal równie szeroki jak sam stół.

Nie żałuj masy i solidności swojej maszynie - to się sowicie w przyszłości odpłaci.

Coś przekombinowałeś. Jak to ma służyć do obróbki płaskich detali, to po co tak wysoko wyjeżdżasz z X i Zetką? Bramę od dołu spina się pod stołem, a nie nad nim. Wtedy i sruba idzie pod stołem, nie trzeba jej osłaniać i masz do dyspozycji pełen odstęp od końca wrzeciona do stołu.