Niby można, i pewnie w otwornicy by wytrzymał sto lat. Ino wymaga 12 wolt i pewnie minimum 80 amper.

Ale nie gadamy przecie o wykorzystaniu rozrusznika do napędu otwornicy. Gadamy o wykorzystaniu przekładni planetarnej, która w nim siedzi.

Bezpieczne - ino głowę trzeba zabierać ze sobą Planetarka z rozrusznika się nie spali - uzwojeń toto nie ma...

Zawsze mówię, że warto odwiedzać złomowiska - tam taka Makita kosztuje 3 zł w porywach

A do otwornicy pewnie trzeba by dobrać planetarkę od spalonego rozrusznika - tej na pewno szmocy nie braknie. Czyli wizyta na szrocie się kłania

Nawet na plastikowych kółeczkach pierwszego stopnia wkrętarka pracuje bezawaryjnie wiertłem fi 10 mm w stali - przenoszony moment jest spory.

Jeszcze nie wiem - będzie albo klasycznie - czyli stół krzyżowy pod zetką, albo wycudaczę coś zupełnie niespotykanego - zetka w pionie na tej jaskółce, dźwigająca oś działającą w poziomie w stronę operatora, całość jeżdżąca w stosunku do nieruchomego stołu poprzecznie.

Ona fabrycznie pracuje na smarze stałym - nałożyłem łożyskowego. Już obie przekładnie są razy 8, na razie zamontowane prowizorycznie, ale już działają, teraz muszę założyć suwmiarki jako DRO i dopracować skalowanie i backlash. I tokarynka będzie gotowa do pracy

Biorąc pod uwagę, że za większe sterowniki i silniki musiałbym zapłacić podwójnie, opłacało się posiedzieć dwa dni nad przekładniami. Muszę dokupić jeszcze trzy takie same komplety, i postawić na nogi również frezarkę. Tam się obejdzie bez przekładni, być może poza zetką, bo ta będzie parę kilo ważyć.

I sprzęgiełko do silnika gotowe. Teraz muszę się zastanowić, z czego zrobić przejściówkę - ertalonu już nie mam... Ale coś wymyślę

Bo pasków zębatych z pasującymi do nich kołami nie mam w szufladzie, a spalonych wkrętarek i silniczków od wycieraczek samochodowych mam sporo. Uzyskanie przełożenia 1 do 8, nie mówiąc o 1 do 40 na paskach zębatych wymaga budowania wielostopniowej przekładni. I nie wierzę, że luz na tej planetarce będzie wiele większy, niż luz na naciągu paska zębatego.

Sama idea przekładni planetarnej jest prosta. Ale gotowa u sponsora kosztuje kupę kasy.

W taniej wkrętarce siedzi sobie akurat tyle, żeby zastosować do małego krokowca. Luzów toto praktycznie nie ma - wytrzymałość ma aż nadto wystarczającą.