Chińczycy potrafią zrobić znakomite maszyny z równie znakomitych materiałów - cena będzie adekwatna. Jak klient nie aprobuje ceny, są w stanie zrobić produkt z byle czego za grosze - wygląda identycznie, ale w pracy jest gorzej. I kolejny kwiatek - Chińczyk ci nalepi na maszynie dowolne logo, czy napis. Słowem - nawet, jak na maszynie masz napis WARCO, czy Grizlli to o jakości oferowanego produktu najwięcej mówi cena, a nie napis. A dokładniej - jak jest porównywalna z maszynkami z najniższej półki marketu, to i jakość ma podobną.

I znowu jest haczyk - bo jak cena jest wysoka, to nie ma żadnej gwarancji, że w ślad za nią idzie jakość - bo równie dobrze importer mógł zamówić najgorszy chłam, i sprzedaje go jako "markową" maszynę.

Za wyprodukowaną w Polsce tokarkę tej wielkości trzeba zapłacić 50 tysięcy. Za wyprodukowaną w Niemczech - tyle samo w tysiącach, ino liczonych w ojro. Na chinkę starczy mniej niż pięć.

Ja zawodowo takie fora tworzę i nimi zarządzam. I lubię, gdy użytkownicy przestrzegają zasad. Tu akurat nikt ich nie złamał, i ja nikogo za nic nie ganiłem - wyraziłem co najwyżej zdziwienie, że ktoś po raz setny odkopuje temat wielokrotnie i dogłębnie tu omówiony. I mimo tegoż zdziwienia po raz kolejny to omówiłem. Nie mam sobie w związku z tym nic do zarzucenia.

Toć nie musisz czytać moich wpisów, masz taki fajny przycisk "ignoruj" na takie okazje. Piaskownice powstają nie ze złośliwości moderatorów, ale właśnie po to, by w działach tematycznych było merytorycznie.

A czegoś się tutaj czepił - to już zupełna zagadka. Żartem zapytałem, po co temat odkopano, po uzyskaniu odpowiedzi rzeczowo skomentowałem. Jeżeli ten komentarz nie po twojej myśli, bo akurat jesteś posiadaczem najcudowniejszej w świecie chińskiej tokarki, to już nie moja sprawa...

Sam naprawiam chińskie wiatrówki - ale nikomu ich nie zachwalam, ani nie obiecuję, że po naprawie będą konkurencyjne dla Steyra, czy Walthera.

To było tutaj wielokrotnie omawiane, w przypadku chińskich tokarynek tej klasy jakość jest losowa, żywotność - podobnie. Stosunkowo niewielkie znaczenie ma napis, na tokarce naklejony - tak czy siak pochodzą z jednej fabryki. Można kupić i używać po poprawieniu fabryki, cudów oczekiwać nie należy. I dokładnie tak samo będzie za rok, czy dwa, czy za pięć.

Tokarka tej wielkości, wykonana w przyzwoitym reżimie technologicznym, zdolna do pracy natychmiast po ustawieniu na stanowisku, kosztuje o rząd wielkości więcej.

To jak z narzędziami z marketu - dostajesz dokładnie taką jakość, za jaką jesteś skłonny zapłacić. Liczyć na cuda nie warto. Możesz być miło zaskoczony, jak trafisz akurat dobry egzemplarz, ale szansa na to jest mniej jak jeden do dziesięciu. Niemniej pozostałe dziewięć też się będzie do pracy nadawać, ale co do nich dołożysz, to już inna kwestia.

Złota łopatka - żeście wykopalisko odgrzebali