Moja rada to, pod żadnym pozorem nie przyznawać się do niczego. Te firmy nękają po to aby zebrać materiał działający na Twoją niekorzyść. Ich dowody są nic nie warte, ale jak się sam przyznasz to nabierają mocy. Widzę tu duże podobieństwo ze sprawą firmy od map z Łodzi. Najpierw grzeczne pismo o uregulowaniu sytuacji prawnej i prośba o uregulowanie opłaty pod rygorem kilku paragrafów z ustawy o prawie autorskim. Ignorujemy, to przysyłają wezwanie do zapłaty z groźbą sprawy sądowej i opłaty 3-krotnej stawki. Ignorujemy, to zgłaszają doniesienie na policję. Policja zasypana ich sprawami, bagatelizuje temat i uspokaja potencjalnego "winowajcę", ale notatkę z tzw. rozpytania robi. Zwykle to im wystarcza, żeby dopiąć swego. Większość ludzi na każdym z tych etapów przyznaje się pośrednio lub bezpośrednio do "czynu". Panowie prawnicy robią z tego ładną teczuszkę i z odpowiednim komentarzem zakładają sprawę w sądzie. Wcześniej jeszcze są polubowne negocjacje i ew. właściwa sprawa. Akta są tak przygotowane, żeby sąd mógł wydać wyrok w ciągu pół godziny (oczywiście jeśli oskarżony się nie stawi i nie ma komu się bronić). Ja bujałem się 4 lata, tzn. raz na rok coś przysyłali, 2 razy byłem w sądzie i w końcu odpuścili. Spróbuj też wrzucić temat na forum prawne - http://forumprawne.org/ - mi dużo pomogli. Temat firmy, która mnie nękała ciągnął się chyba na ponad 200 stronach.gregor1975 pisze:Z kolejnej strony patrząc, dziwi fakt, że na szyte grubymi nićmi oszustwo ciągnące się od co najmniej kilku miesięcy władze nie mają dość grubego bata.
Dlaczego szyte grubymi nićmi oszustwo kwitnie, bo sądy nie analizują wiarygodności materiału dowodowego, jeśli nikt tego nie podważa, tylko stosują "podane na tacy" przez oskarżyciela paragrafy. Oskarżycielem jest kancelaria prawna, więc sąd ma niewiele do roboty, jak po drugiej stronie jest zwykły człowiek, który nie potrafi się bronić. Przyklepują sprawę i jest sukces. Nie zdziwiłbym się jakby sędzia miał udział w tym procederze. Mój ciemiężyciel oskubał bezprawnie tysiące ludzi w Polsce, prowadzili po kilkadziesiąt spraw miesięcznie przez wiele lat i nikt się nie dziwił.