Jak chcesz robić w tej wersji, gdzie koń stoi a przesuwa się wytaczadło podparte w jednym końcu jakąś podporą przymocowaną do suportu, a w drugim przesuwające się w uchwycie to problem ustawienia podparcia wytaczadła w osi rozwiązuje łatwo to co napisał kol. IMPULS, tylko że musisz mieć dokładne to wytaczadło na odcinku jego prowadzenia w uchwycie. Bo jeśli wytaczadło będzie miało luz w tej tulei prowadzącej to z dokładnego otworu nici. A jak sam już zauważyłeś z dokładnością prętów ciągnionych jest różnie i tu trzeba by było raczej coś dokładniejszego. Do tego jeszcze dochodzi napędzanie tego wytaczadła. Bedzie musiało ono mieć jakiś rowek na wpust zabierający. No i tuleja prowadząca wytaczadło z wpustem napędzającym je. To wszystko generuje troszkę pracy. No ale jak się nie ma podtrzymki.....
Ja już jestem po roztaczaniu swojego konia, a robiłem to z podtzymką stałą mocowaną do łoża i pchałem przykręconego leciutko konia suportem. W zasadzie największym problemem było ustawienie wytaczadła w podtrzymce w w osi z uchwytem. Ale dorwałem kawałek dłuższego , dokładniejszego szlifowanego wałka Φ30, w podtrzymce ten wałek dałem w łożysko, ustawiłem to na czujnik. Później ten niepodparty koniec wytaczadła, po zatoczeniu na Φ 30 poszedł w już ustawione w osi łożysko w podtrzymce.
I już mogłem toczyć. W sumie to ustawianie wytaczadła w osi było tylko po to aby wytaczany otwór był idealnie cylindryczny, bo stożek od tego i tak by nie wyszedł.
Efekt wyszedł zadowalający, później tylko małe dosmakowanie wiertarą z nawiniętym na kawałek patyka papierem ściernym podwiniętym szmatą i otwór jak ta lala .
Jeśli tokarka ma prowadnice konia w dobrym stanie ( a te z reguły są mniej wytarte do suportowych) to metoda godna polecenia.
Tak czy siak, trochę zabawy z tym jest.