
Po znacznych modyfikacjach pracowała kilka lat. Jednak wad jak we wszystkich tych maszynkach jest wiele, a największą jest gitara i gwinty. Koszmar przekładnia kół gitary toczenie - gwinty jest dla mnie nieakceptowalny. Dlatego po kilku latach powstały najpierw pomysły elektrycznej gitary, a ostatecznie przeróbka obu osi i CNC z opcją manuala.
Teraz chodzi mi po głowie czasami kupno jakiejś bazy łoże + wrzeciennik z takiej maszynki, i reszta samemu zrobić na wózkach w obu osiach + śruby kulowe. I taka tokarka do delikatnych zadań i gabarytów jak zostały wstępnie stworzone czyli plastik, kolorówka i drobnica stali była by dopiero dla mnie OK.
Żeby mieć naprawdę coś fajnego z tych tokarek trzeba tam włożyć kawał serca, pracy i kasy. Inaczej to tylko półprodukt - baza i nic więcej. Czy to się opłaca każdy musi już sam zadecydować. Dużo zależy od tego, do czego mu to potrzebne. Jak ambitniejsze większe gabaryty i stal to lepiej iść od razu w używanego TUMa-25 czy coś podobnego, włożyć tam kilka tysięcy, zrobić mu kapitalkę i zapomnieć o chińszcyźnie typu mini lathe 550. Do delikatnych rzeczy można powalczyć z chininą. Jednak jak ktoś liczy na to że kupi za 4-5 tysięcy fabryczną maszynę z Chin i na tym się skończy to jest w sporym błędzie. Jakość jest bardzo podobna tych maszyn, a kto ile tam włoży serca i kasy ponad fabrykę, tyle od takiej maszynki ostatecznie dostanie. Marketing, brand, kolory etc. i to całe pozostałe gadanie nic nie jest warte. To jest wszystko zrobione w Chinach za miskę ryżu dla handlowców, pośredników i nic poza tym. Jeśli było by inaczej, nie było by tego tematu.