Bo guziki pourywane a rękawy deko za małe

se toczę

skansen zyje

A murarkę owszem lubię, ale ten beton to prl pamięta, przezimowac a potem sie zobaczy co dalej,
Poza tym uważam że nigdy sie nie jest za starym ani za młodym, żeby swoje racje przedstawiać i przy okazji podnosić wartość miejsca w którym sie pracuje.

no, ta młodzież koło 50ki ma czasami dosyć, miliony czekają i kiedys w koncu trza je podnieść.

Robota na zmiany to juz chyba dla desperatów, no chyba że jakas spokojna że o tej i o tej godzini masz włączyc to i tamto, nasypac czegos tam itp to jeszcze, no ale ja bym sie na to nie godził.
Ja bym z miłą chęcią ciągnął na swoim, ale znowu mam rozgrzebaną frezare, trzebaby łapać zlecenia w gąszczu zleceniobiorców itd. Zusy i inne bzdety jakoś nie zachęcają do przedsiębiorczosci. Sie zobaczy jeszcze, bo mnie ten etacik doprowadza do szału.

No ja wyboru wielkiego nie miałem, z drewnem miało byc tak super a tu jaja wyszły, no chcąc nie chcąc trza było sie czegoś złapać.
jedyny mankament ze codziennie sie wstaje o tej samej godzinie, codziennie trza napieprzac przez pół wiochy na zaklad i codzienne rytualy, troche ich dużo.

no fajnie fajnie, rob wszystko na wszystkim, a jak siądziesz na d na chwile to plac zamiataj. Dzisiaj robiłem za ślusarza, wyslali mnie z jednym takim mołdawiakiem zeby na instalacji smoły rurki ogrzewania pociagnąć. No i trza było mu ciąc wszystkie rurki kolanka i inne bzdety zeby łaskawie przysmarkał - tzw braki kadrowe, bo reszta "jego" ludzi nadal na bioagrze w Nysie. Juto mająsie ode mnie ponoć odstosunkować.

No, tylko że ja juz tam naprawiłem kilka maszyn gdzieś od połowy stycznia począwszy, potem robiłem na obróbce jako tokarz frezer i wyataczarz, swoją drogą zaś tylko ja obsługuje wytaczarke, pare razy byłem na wyjazdach do bioagry, a syf jak sk, no ale jak wywalą to wywalą, płakał nie będę. Cos mi nawijali makaron na uszy, że mam iść do biura za miesiąc, hehe, jakos mi sie nie chce wierzyć.

ja tam robie jako mechanik maszyn i urządzen przemysłowych, co prawda naobiecywali mi złote góry itd. Raz była taka luźna rozmowa o tych ich nalewakach i zwyczajnie ich wyśmiałem, na zasadzie a w którym miejscu one spełniają CE? i że konstrukcyjna tandeta i pokazałem wszystkie słabe punkty. Jakis czas potem też luźno o masynach, stały dwie spieprzone - ta tokara i frezarka obok. I mowie ze fajne grzmoty na przeróbke, pokazałem te moje jak sie ruszają i sie preziowi oczy zaswieciły. Pewnie wszystko by poszło gdyby nie hamulcowi.
Tera niby mam (za miesiąc) iść koństruować te nalewaczki, jak poskładam grzmota do kupy hehe. Jak sie jest stosunkowo młodym stazem w firmie, to nalezałoy sie co nieco wykazac, wtedy inne podejscie jest. Mieli już kilka okazji zeby mnie wywalić na zbity ryj, a tymczasem zaczeli chuchać hehe, wszystkie moje spiny z majstrami czy kierownikami zamietli pod dywan.
Z całej bandy tzw mechaników, tylko ja jestem od obrabiarek, reszta to utrzymanie ruchu i rozbieranie pomp do remontu i jakies inne szpeje na instalacjach, stąd te wycieczki po benzolach syntezach itd, gdzie robota wymaga bardziej siły fizycznej niż jakiegokolwiek myślenia.
Mam takie a nie inne podejscie do takiej chamskiej roboty i jak sie nie podoba to zwyczajnie mowie cześć. No i tak własnie było.