Nie wiem jakiego producenta było to urządzenie, bo się tym nie interesowałem. Ale na "pokładzie" było urządzenie podtrzymujące(tak mówili serwisanci) i nie powinno się wyłączyć o tak sobie z braku prądu. Ja rozumiem, że czasami zdarzają się awarie elektryczne, chociażby drzewo upadnie na druty i tego nikt nie przewidzi. Rozumiem też, że są awarie urządzeń podtrzymujących i to tez może się zdarzyć. Również wiem, że zdarzają się awarie samych urządzeń. Ale nie mogę zrozumieć, że jak urządzenie na gwarancji z wykupioną tzw. "opieką serwisową" i sprawdzaną elektryką podczas instalacji padnie to serwis na przejechanie 18 km potrzebuje 23 godzin. I takie podejście firmy która bierze za to kase jest chorą nowością.

A bardziej chore jest to, że większość narzędzi znajdowała się w tym magazynku narzędziowym. I za chol..re nie można był nic wyjąć. Dobrze, że szef produkcji miał drugi komplet frezów i obyło się bez włamania do "magazynu"

robert

Witam

Miałem styczność z podobnym "systemem" tylko innej firmy. Wszystko do czasu aż zasilanie padło. Po włączeniu zasilania taki "narzędziowiec" odmówił współpracy - automat z napojami też. Pozostałe urządzenia takie jak frezarki, szlifierki czy czajniki pracowały normalnie. Serwis pojawił się dopiero na drugi dzień i jak sami stwierdzili musieli wgrać nowe oprogramowanie. Z racji takich sytuacji firma wróciła do manualnego systemu obsługi narzędziowni.

robert