strikexp pisze:Dalej nie będę gdybać...

...bo i tak nie zgadnę.... A i Nostradamus też się nieraz grubo mylił...

quick pisze:ta cała epidemia to jakaś bujda.

No tak, nie dotknąłem - to nie ma.... Zgłoś się na wolontariusza do szpitala jednoimiennego to go zobaczysz...
I tak mamy szczęście, że ten Covid przy swojej zaraźliwości nie jest tak zjadliwy jak np Ebola czy Hiszpanka, bo już z połowy Europy by nie było...

Można i tak...
https://scontent-frt3-1.cdninstagram.co ... 89940e0a1d

Rządowa statystyka...

Magda Fitas-Dukaczewska @MagdaFitas· 24 sierpnia
Wyniki z kilku ostatnich dni:
- 3 dni temu - 29.6 tys testów - 903 przypadki,
- 2 dni temu - 25.7 tys testów - 900 przypadków,
- wczoraj 19.6 tys testów - 581 przypadków.
- dziś - 16.7 tys testów - 548 przypadków.
I to jest niby ten spadek zakażeń? Władze mają nas widać za idiotów....

strikexp pisze:Ponieważ azbest się kruszy i dlatego trzeba go niszczyć a nie składować.

Ciekawa koncepcja, ale trochę nielogiczna...
http://www.ekolebork.pl/dofinansowania/ ... e-ludzkie/
https://www.nowiny.pl/106891-ekspert-pr ... rozny.html
W mojej gminie miało być duże izolowane ziemne składowisko azbestu na tę część Polski, ale coś nie wyszło...

A tak na poważnie, to pewnie mieszczuchy więcej wchłaniali azbestu z klocków hamulcowych niż małorolni z eternitu...

A po co palić azbest, przecież to minerał. I w dodatku nierozpuszczalny w wodzie, a szkodzą tylko jego pyły, więc wystarczy go wrócić tam skąd go wzięto, czyli zakopać (dla pewności) z dala od warstw wodonośnych.
A tak poza tym, to zdziwilibyście się ile eternitowych dachów nadal leży na wiejskich budynkach w tak proekologicznej Danii...

https://blog.myscandi.com/rodzina/na-wsi-w-danii/

http://hesteejendomme.dk/Landejendom/vi ... 4LAND.html

A jednak można....

mam podobnie jak Syzyf z kulą.

Co do różnych znachorów, to znam dwa przypadki (co do skuteczności innych się nie wypowiadam, bo nie znam osobiscie) kiedy ich terapie pomogły.
1. Mój kuzyn miał bardzo ostrą postać choroby Bürgera, jeździł po różnych specjalistach, klinikach, miał robione zabiegi, ile "chemii" musiał łykać to możecie się domyślać. Na niewiele się to zdało, choroba postępowała. W końcu zdesperowany udał się do jakiegoś poleconego na ucho "znachora" który kazał mu moczyć golenie w wywarach z ... siana i jakichś ziół.
I uratował nogi.
2. Znany mi osobiście organizator turniejów golfowych dla establishmentu zachorował kilkanaście lat temu na raka jelita grubego. Jako bardzo majętny człowiek z koneksjami nie szczędził sił i środków na leczenie w najlepszych polskich i zagranicznych ośrodkach, z marnym niestety wynikiem. Kiedy lekarze oznajmili mu, że jak tak dalej będzie, to zostało mu góra pół roku życia, na jakimś raucie żona znajomego ambasadora bodaj Ekwadoru zapowiedziała mu, że będzie mu przysyłać (nomen omen pocztą dyplomatyczną ) ichniejsze papryczki któregoś tam gatunku Habanero bo u nich to stosują indiańscy znachorowie. Ma codziennie miksować i wypijać kielonka soku z tej cholery na czczo. Jak sam opowiadał, na początku myślał, że pierwej zejdzie od kapsaicyny z tych papryczek, ale się nie poddał, i w końcu na tyle "wypalił gębę", że było już znośnie. Ale najważniejsze, że przy którymś kolejnym badaniu kontrolnym lekarze byli zszokowani wynikami. Żyje do dziś.
Możecie wierzyć lub nie, ile w tym wszystkim było psychiki/samoleczenia nie wiem, takie są te dwa fakty.
O innych "cudownych" przypadkach stosowania specyfików naturalnych się nie wypowiadam... ale coś w tym jest...