Wkładem nawęglającym był sproszkowany grafit pomieszany z węglem drzewnym. Bez sody, parametrów grzania niestety nie pamiętam, a opierałem się na Poradniku Narzędziowca (o internecie wtedy jeszcze nikt nawet nie słyszał).
Nawęglanie wyszło nawet dość dobrze jak na taką amatorszczyznę, co było widać przy szlifowaniu chwytów Morse'a i wyprowadzaniu ostrzy (NUA25) Tyle, że dość kruchy rdzeń był przyczyną późniejszego pęknięcia wykańczaka (przy upadku na beton).. Nawet mam go gdzieś jeszcze w szpargałach..

Piec sylitowy mam nadal, wiec cenne porady kolegi acetylenka może się kiedyś jeszcze przydadzą.. Dzięki
