Koledzy, jak zawsze w Polsce pod płaszczykiem konieczności odpowiednie lobby forsują ustawy wygodne dla nich przerzucając koszty na obywateli - tak było ze służbą zdrowia, emeryturami, mediami, energią, w tym także i śmieciami czy odpadami. Przecież za utylizacje płaci już producent, potem osobno handel, trzeci raz klient w cenie a czwarty ten sam klient oddajac śmieci.
A może w ogóle by zacząć od tego, czy koniecznie potrzeba byle gówniuszczko pakować w blister wielkości zeszytu, jak jedną pigułkę leku, albo czy cztery "paluszki" koniecznie muszą wisieć na haku jakby nie mogły poleżeć na półce w kartoniku.. A jak już, bo nie wszystko da się inaczej, to muszą być aż tak duże?
Z pewnościa moglibyście podać setki przykladów takiej "gospodarki"...



A inne opakowania które kiedyś były papierowe lub szklane? Przecież gdyby je ograniczono, to wyrzucać też mniej by trzeba...
Nie neguję potrzeby segregowania odpadów w ogóle, bo to robic trzeba. Ale z głową, bo jak słyszę, że stłuczona butelka, szklanka, czy okienna szyba (nie mówiąc o arcorocu), nie jest szkłem, to pytam do zbierania czego te pojemniki "na szkło" mają służyć? Kryształów bez skazy? To niech tam sobie wrzucą Banasia

. Chociaż to "całe" szkło i tak idzie do huty jako stłuczka na wsad.
Albo, że do "metalu" nie można wrzucać puszek po farbie, smarze, albo aluminium wysmarowanego masłem czy z części samochodowych - to nie są metale? Czy może w hutniczym piecu się nie przetopią ? A może chodzi o koszty mycia czy segregacji na gatunki?
Papieru lakierowanego(albumy) ani z drukarek termicznych też nie wolno do "papieru", bo to podobno nie papier(sic!).
"Biodegradowalne' mają być tak czyste, by się od razu nadawały na kompost, który potem będą sprzedawać w (plastikowych

) workach na kila.
Oto co dostałem z nowym kalendarzem zbiórek

A gdzie słowo o tym co zrobić z tymi których nie wolno do tych pojemników wrzucać ?
A

pampers to do bio, papieru, czy może plastiku?
Nawet na tej ulotce nie podali jeszcze jednego - czarnego - na "zmieszane", czyli całą resztę która pójdzie na wysypisko, choć uważam, że walenie tam szklanej stłuczki, wiaderek po śledziach, worków po cemencie, czy butelek po oleju, to krecia robota podważająca sens sortowania czegokolwiek w ogóle.

Może jeszcze kursy metalo i materiałoznawstwa dla mieszkańców (naturalnie odpłatnie za certyfikat) jeszcze każda rodzina będzie przymusowo kończyć?
A może w ogóle powinniśmy zanosić od razu te czyściutkie, posortowane surowce wtórne do punktów skupu i oddawać śmieciarzom żywy grosz... Kiedyś pojemniki stały pod sklepami, gdzie można było oddać butelki, papier, czy plastik, ale przecież po co mieli koszta ponosić transportu, sortowania, niech mieszkańcy bulą, a co..
Znowu robią nas w...