Z jednej strony - zgodzę się w całej rozciągłości tematu.melonmelon pisze: ↑29 paź 2018, 08:56Cóż, dla mnie zendra jest wadą hartowniczą, winien jest konstruktor i hartownik.
I jako taka, powinna być eliminowana z procesu produkcyjnego.
Bo pod zendrą jest odwęglony materiał, naprężenia rozciągające, co osłabia narzędzie.
Z drugiej jednak - chcesz mi Pawełku powiedzieć, że wszystko co w życiu zahartowałeś, było bez zendry?
Szczególnie, że "młody", to Ty byłeś w poprzednim stuleciu. Teraz, to ja wiem, że wiele nowych możliwości się pojawiło,
nawet w naszym wschodnim grajdołku. Ale przypomnij sobie, jak to było z 20 lat temu. Cuda istniały na co dzień tylko w IMP w Warszawie.
A szara rzeczywistość pospolitej narzędziowni, pozwalała mieć na stanie piec silitowy i wiadro z olejem.
Wiem, że zaraz mi przytoczysz przykłady HCP, WSK, ZNTK, itd.
Ale nie ma się co oszukiwać, że dzisiejszy amator, pomimo upływu dwóch dekad, nadal na własne "zwykłe" potrzeby dysponuje piecykiem napędzanym grzałką kantalową i wiadrem z rzepakowym z Biedry.
Dlatego nie reprezentuję takiego radykalnego wstrętu do zendry. Tylko wolę z powaga podejść do racjonalnego dorzucenia naddatku na szlif i zebranie wszystkiego co złe z powierzchni. Tylko trzeba wiedzieć jak szlifować i co zrobić po tym szlifie....