Najpierw padały duże zakłady a potem i mniejsze które są bardziej elastyczne ale takze nie wytrzymują konkurencji. Nikomu nie marzą się chińskie stawki wynagrodzeń. Każdy chce swoją pracę sprzedać drogo a jednocześnie kupować trud innych tanio. Tego żadna ekonomia nie wytrzyma. Salomonowi też się nie udało. Młodzi, naiwni cisną się (popychani przez rodziców)do różnych szkół zarządzania, bankowości, chcą być prawnikami czy handlowcami bo wiedzą od dorosłych że lepszy mały handelek niż duży szpadelek. Niby racja ale przecież wszyscy nie mogą żerować na pośrednictwie. Ktoś musi zakasać rękawy i pobrudzić dłonie. Jeżeli ten Ktoś ma za duży apetyt to zacierając łapki czeka na jego miejsce mały ktosik z mniejszym żołądkiem. Ekolodzy cieszą się że w Odrze przybywa ryb. Nic dziwnego jeżeli wzdłuż jej brzegów tyle dużych zakładów produkcyjnych poszło pod młotek. Biedronka jest bardziej ekologiczna. W swoim czarnowidztwie przewiduję że plaga biedronek też przeminie bo żeby kupić cokolwiek nawet po promocyjnych cenach w tanim sklepie trzeba mieć jakiś pieniądz- swój, zarobiony a nie pożyczony w banku do czego namawiają wszędobylskie reklamy.
Co tydzień gdzieś w Polsce jest jakiś marsz, protest, strajk zgodnie z od dawna znaną zasadą "kupą mości panowie, kupy nikt nie ruszy" Wszystkich nie zwolnią... Okazało się że da się zwolnić wszystkich a z prawami ekonomii nie da się dyskutować.
Każdy kto boleśnie budzi się z ręką w nocniku powinien wreszcie się ocknąć i zamiast wyciągać ręce do nieba czy zaciskać pięści, winien wziąć kalkulator i zacząć liczyć co jest lepsze w danej chwili i na dłuższym dystansie. Nie ma co się łudzić że ONI (kto by to nie był) spowodują że wszystkie troski miną. Wiejska jest dość daleko od stoczni a zresztą Urban powiedział kiedyś "rząd się sam wyżywi". Kolejne obsady dają temu dowody. Jakoś nikt dotąd nie był tak proludzki żeby swoją pensją podzielić się z biedotą. Oprócz św. Mikołaja
