Przy okazji i ja się czegoś nauczyłem. Najpierw kombinowałem że To co robisz to skorupa jakiegoś dodatku do wędki, typu elektronicznego czujnika że coś skubie robaczka na haczyku. Potem że może to będzie jakiś wibratorek do łowienia pod lodem czyli też coś w rodzaju wędki na ryby. Na koniec, po obejrzeniu wieczorem filmu w TV, że na końcu żyłki będzie dynamit

a w pudełku zasilacz do jego zdalnej detonacji. Teraz dopiero zajarzyłem (też nie wiadomo czy słusznie) że wędka to żargonowe określenie pilota do frezarki na luźnym kablu.
Mój killer na muchy wygląda już bardziej przyzwoicie niż pierwsza chaotyczna prowizorka a pewnie powstanie też jego kolejna wersja ,tym razem w charakterze darmowego karmidełka ryb w oczku wodnym. Darmowego bo ryby dostaną to co prąd ubije zamiast pokarmu ze sklepu. Niby cała zabawa bez sensu bo gotowe urządzenie w sklepie wypatrzyłem w reklamie za około 100 zł. Z drugiej strony tamto pobiera 15W mocy elektrycznej a moje 1.2W a na dodatek będzie mogło pracować pod chmurką.