Męczenie się to wspaniałe antidotum na katastroficzne teorie. Zapracowany człowiek nie ma do tego głowy

Inna sprawa że "koniec świata" to chwytliwy temat i co chwilę pojawia się w nowej odsłonie. Jak nie Nibiru to eksplozje na Słońcu, wybuch superwulkanu czy (jeszcze ciepła informacja z dnia dzisiejszego) pojawienie się na niebie supernowej. Astronomowie wypatrzyli wśród gwiazd obiekt który dobiega kresu swego żywota i niebawem eksploduje tworząc właśnie supernową
http://www.gadu-gadu.pl/w-2012-bedziemy-miec-dwa-slonca . Gwiazda ta jest wielokrotnie większa od naszego Słońca i chociaż jest w dużej od nas odległości, po wybuchu ma osiągnąć takie rozmiary że dla obserwatora z Ziemi będzie tak duża jak księżyc a ponadto ma w związku ze swoją jasnością powodować powstawanie dodatkowych cieni od różnych przedmiotów. Będzie ciekawie. Czym to się skończy dla nas, nie wiadomo ale skoro bliższe nam Słońce potrafi puścić "bąka" psującego komfort naszego istnienia
http://www.gadu-gadu.pl/potezny-rozblys ... s-do-ziemi to tak wielkie zjawisko też może trochę napsocić. Na szczęście to "niebawem" o którym medytują astronomowie, w skali kosmosu może znaczyć jutro albo milion lat więc i tak raczej należy wykupić następny bilet miesięczny i zapłacić wszelkie rachunki
