Stara lodówka nigdy nie umiera. Ja swego czasu właśnie ze starej lodówki zrobiłem sobie naświetlarkę do obwodów drukowanych i innych prac z metalami. Sprężarka po drobnym remoncie służyła do wysysania powietrza ze stolika na którym leżał materiał pokryty emulsją i negatyw dociskany przezroczystą folią. Po zamknięciu drzwi i włączenia całego procesu nie byłem narażony na UV .W innym czasie taka lodówka położona na plecach służyła mi do hodowli dżdżownic kalifornijskich w garażu Pełna automatyka temperatury i wilgotności a i podopieczne mi nie uciekały. Gdyby do takiej skrzyni zmieściła się frezarka to i z hałasem rezeczywiście nie byłoby problemu. Pozostaje kwestia chłodzenia silników ale przy odrobinie inwencji i to jest do rozwiązania. Można na przykład wykorzystać chłodnicę za lodówką i dać obieg wody chłodzącej...

Można pójść dalej w tym kierunku i zasłonę zrobić z elastycznej przezroczystej grubszej folii nawiniętej na wałek zamocowany na górze nad skrzynią (coś w rodzaju rolety do okien). Aluminiową skrzynię natomiast wzmocnić z przodu przynitowanymi do niej kątownikami stalowymi. Teraz wystarczy do tej zwijanej folii dokleić po bokach, od góry i na dole paski folii magnetycznej .Powstała ramka z folii magnetycznej, jak się pewnie domyślasz, powinna mieć wymiary takie same jak ramka z kątowników stalowych. Żeby zamknąć skrzynkę przed rozpoczęciem frezowania wystarczy zsunąć roletę i pozwolić folii magnetycznej na załapanie z ramką z kątowników. Takie "drzwi" nie będą przeszkadzały w warsztacie i będą wystarczająco pyłoszczelne. Jeżeli wolisz żeby całość była z aluminium to kątowniki też mogą być aluminiowe ale na nie trzeba będzie również nakleiś paski folii magnetycznej.

smouki, powinieneś zostać dyplomatą

Strach się bać Leżenie pod palmą z której lecą kokosy może być bardziej powalające niż ten klucz w tokarce ... Z drugiej strony po celnym trafieniu mogą pojawić się jeszcze bardziej nowatorskie pomysły Tak przynajmniej miał pomysłowy Dobromir z kreskówki dla dzieci.

Ano nie ma do czego, to fakt. Mnie intryguje bardziej związek przyczynowo skutkowy między końcem wakacji a możliwością dłubaniny w warsztacie Normalnie właśnie wakacje to doskonały czas dla wielu na takie zajęcia. Chyba że warsztat kolega smouki, udostępnił na ten okres na lokum dla "letników", chociaż na zdjęciu nie widać nigdzie rozłożonych śpiworów

Przynajmniej wiadomo gdzie jest. Do momentu włączenia tokarki oczywiście bo potem to już jak w rosyjskiej ruletce. Jest na to sposób. Wystarczy zamocować na kluczu gumkę przyszpiloną do ściany za tokarzem

Na razie testuję różne silniki i rodzaje zasilania bo nie będę oczywiście stosował akumulatorków jak w modelach latających. Połączyć oś silnika z wałkiem wrzecionka zamierzam specjalnie wykonaną sprężynką z drutu stalowego 1mm na początek. Silnik i wrzeciono będą w jednej osi. Obciążenie wrzeciona nie będzie duże bo ma służyć dokładnie do frezowania w woskach dlatego takie elastyczne sprzęgiełko powinno wystarczyć. Liczę na to że uda mi się je wykonać na tyle precyzyjnie że pod wpływem obrotów nie wyboczy się i nie wprowadzi nagle bicia. Uznałem (okaże się czy słusznie) że sprężynka jako lżejsza od innego rodzaju sprzęgieł nie powinna wprowadzać niepożądanych wibracji. Rozważałem też użycie przełożenia na pasku napędowym ale przy prawie 50000 obrotów to trochę ryzykowne Samo wrzeciono to po prostu kompletny ułożyskowany wałek z mocowaniem frezów z elastycznego przedłużacza firmy Proxxon. Ogólnie projekt zmierza ku konstrukcji bardzo zminiaturyzowanej i kompaktowej prawie do przenoszenia w aktówce, stąd i wrzeciono dla krasnoludków.

Dzięki Zapomniałem jeszcze dodać że wyższa częstotliwość prądu, gdyby została wykorzystana do zasilenia silnika krokowego dałaby inny, niepożądany efekt, mianowicie dodatkowe nagrzewanie rdzeni silnika w wyniku indukowania prądów wirowych. To znowu zmusiłoby do innej budowy silnika przez zastosowanie cieńszych blach z których sprasowany jest stojan i wirnik aż do użycia ferromagnetyków proszkowych. Tak w dążeniu do doskonałości można zawędrować na niezłe manowce, dlatego bezpieczniej dla psychiki jest nauczyć się ignorować te dźwięki. Dzięki nim przynajmniej wiadomo że elektronika jeszcze żyje. Żeby ulżyć koledze smouki i innym o wrażliwym słuchu powiem że właśnie na własnym biurku odkryłem kolejny raz zjawisko które jest od dawna znane. Za przykładem zachariusa postanowiłem użyć w charakterze napędu mikrowrzecionka frezerskiego, silniczka modelarskiego bezszczotkowego. To maleństwo o mocy 400W rozwija spore obroty więc dla mnie OK. Niestety ma wielkość oseska myszy a drze się jak dorosła mysz w paszczy kota. Też przyczyną jest magnetostrykcja. Trzeba będzie obudować to jakoś bo sąsiadce dwa domy dalej poluzują się plomby w zębach kiedy włączę maszynkę na dłużej.

Szanowny panie Rumian, dlaczego transformator buczy?- zaczyna się stary dowcip. Bo ma 50 okresów na sekundę. Jest takie zjawisko o nazwie magnetostrykcja które odpowiada za odkształcenia ferromagnetyków pod wpływem pola magnetycznego. Transformator sieciowy buczy kiedy zasilany jest prądem o częstotliwości 50Hz. Kiedy częstotliwość rośnie, ton tego buczenia też się podwyższa. Silnik krokowy jest zasilany dzięki dzialaniu czopera częstotliwością kilku kHz, stąd nie jest to już znośny dla ucha pomruk tylko piszczenie. Ot i cała tajemnica. Żeby piszczenia nie słyszeć, musiałby być inny sterownik, inaczej stabilizujący prąd podawany do silnika albo regulujący nadal czoperem ale pracującym na częstotliwościach powyżej 20 kHz.

Przy takich cenach to i fucha może portfelowi szkodzić czkawką. Gdyby tak było to myślę że już powinieneś zacząć myśleć o zakupie nawet niezbyt wyszukanej tokarki. Tania chińskiej produkcji też ułatwiłaby życie człowiekowi który chce parać się mechaniką. Zatoczenie śrub to jedno zagadnienie dla tokarza ale myślę że w tej frezarce jeszcze nie ostatnie a co w przyszłości może Ci się zdarzyć, nawet Nostradamus nie wydumał.