Kolego
komornik12, nie jestem tokarzem zawodowym ale do swoich prac często używam własnej tokarki i bez suportu wiem że wiele bym nie zdziałał. Pierwszą tokarką jaką nabyłem był dokładnie taki model jaki był sprzedawany na ebay-u. Co prawda nie dostałem do niego tulejek ale i tak pewnie z nich nie korzystałbym. Reszta była taka jak na zdjęciach w ebay, łącznie z uchwytem tokarskim i suportem. Potem kupiłem większą, produkcji radzieckiej zresztą. Ta oprócz możliwości toczenia większych detali miała również dość upierdliwą w praktyce ale skuteczną możliwość wykonywania gwintów. Myślę że pchanie się w tokarkę bez suportu to nikomu nie potrzebny masochizm. Wierzę że umiesz wytoczyć ośkę zegarka z gwoździa zamocowanego w wiertarce trzymanej na kolanach. Tylko pytam, po co tak się męczyć kiedy koło już dawno wynaleziono. Mam nadal obie tokarki i zależnie od rodzaju pracy wykorzystuję raz większą, raz mniejszą. Od razu odpowiem- suportu do zegarmistrzowskiej nie pragnę się pozbyć bo utraciłaby swój największy atut i kilkadziesiąt % ceny. Suport wbrew temu co mówisz aż tak bardzo nie zajeździł tokarki zegarmistrzowskiej. Noże sam sobie robiłem, łącznie z lutowaniem ostrzy z węglików. Ostrzyłem je tarczą diamentową "na brzytwę". Toczyłem zwykle minimalnym wiórem i to najczęściej z metali kolorowych. Używając tejże tokarki po wydłużeniu w niej łoża wykonałem na przykład obudowę do obiektywu o zmiennej ogniskowej. Długość obiektywy wyniosła około 20 cm a średnica około 6 cm. Po co to komu? Otóż było to zadanie dyplomowe w technikum mechaniki precyzyjnej mojej siostry

Takie to były czasy że prace dyplomowe przekraczały możliwości uczniów a wynikały z potrzeb szkoły. Zrób coś takiego na kolanie

Nawiasem mówiąc dziwię się nieco kiedy czytam w Twoim poscie że bez suportu jest dobrze a nawet lepiej, a kilka linijek niżej tekst:
"
Potrzebny także mały suporcik "