Ja kiedyś przeprowadziłem taki kurs (z Artcama) .
Kursantami byli górale.
Przyjechali i na dzień dobry, jeszcze zanim cokolwiek się zaczęło postawili litra samogonu i na zagrychę coś, co nazywają "korboce" (taki jakby serowy makaron, bardzo dobry) .
Mówiłem, że jeśli zaczniemy szkolenie od tych przyniesionych "materiałów szkoleniowych" , to nazajutrz mogą nic nie zapamiętać z tego kursu

Nie zraziło ich to i ....... zaczęło się

Jako że pacierza i wódki nie odmawiam, to dość łatwo przyszło mi zgodzić się na taki przebieg "szkolenia"
Oczywiście szkolenie właściwe i tak było w tzw. trakcie, ale już po 2 godzinach mowy nie było o żadnym szkoleniu bo dyskusja zeszła na zupełnie inne tematy niż jakiś tam Artcam

Niestety, okazało się, że szkolenie było tak intensywne, że zabrakło materiałów szkoleniowych.
No więc ja, (jako w końcu "instruktor") sięgnąłem do lodówki po własne materiały i szkolenie nabrało tempa

Jadnak nawet moje materiały szkoleniowe okazały się nie wystarczające, a kursanci nadal "głodni wiedzy" , no i instruktor jeszcze całkiem całkiem.
Nie było innego wyjścia, jak posłać umyślnego po kolejne flaszki.
Upapraliśmy się tego dnia konkretnie

Nie wiem czy kursanci zapamiętali coś z wykładów, ale ....... wspominali dobrze


Do dzisiaj utrzymujemy kontakt i śmiejemy się z tego ...... "szkolenia" .
Tak że nie bać się bo takie szkolenia to czysta przyjemność
