Prócz naprawiania samych maszyn (cnc i konwencjonalne) naprawiało się całą elektronikę która siedzi w środku (zasilacze, falowniki, softstarty, napędy, itp)
Byłem wzywany do każdej awarii żeby stwierdzić czy usterka jest elektryczna czy mechaniczna. Jeżeli usterka była mechaniczna to przychodził mechanik i następowała tradycyjna kłótnia w stylu: "tu nie ma żadnych luzów, to na pewno wina uszkodzonego napędu albo liniału".
Ogólnie chodziło się do każdej pierdoły
Pęknięty przewód wodno-prądowy w plaźmie? - usterka elektroniczna

No i trzeba było mniej więcej znać obsługę każdej maszyny bo operator na pierwszej zmianie coś przełączył i ten na drugiej już maszyny włączyć nie potrafił albo nie działało coś tak jak powinno.
Ale ogólnie bardzo ciekawa praca gdzie można się wiele nauczyć.
Teraz zmieniłem firmę (inna branża) i jest nudno
