Nie widziałem za wiele linii malowania proszkowego (w zasadzie to tylko 2) i tam po prostu malowane elementy wjeżdżały do szczelnej komory która miała po bokach pistolety które jeździły góra/dół. Prosty mechanizm na krańcówkach był poza kabiną i uszczelnione to było takimi szczotami (nie wiem jak to się fachowo nazywa). To co nie osiadło było wciągane przez szpary w podłodze i pewnie odzyskiwane. Tutaj widzę na bogato i odważnie, oby był dostęp do części zamiennych i dokumentacji

Powodzenia przy projekcie. Robisz to jako zlecenie? nie daj sobie wejść na głowę bo z własnego doświadczenia wiem, że potem klient zaczyna koncert życzeń. A on by jeszcze chciał to, albo tamto. "Przecież to chwila dopisać to w tym komputerku"