
Powiem szczerze... z natury jestem "kompatybilny" z otoczeniem... taka raczej spokojna persona, dosc tolerancyjna etc... ale kolo przelal czare goryczy i cos we mnie peklo

Nieraz jak cos facio napisze to az sie we mnie gotuje i... ehhh... co ja bede pisal...
Niektore posty kolegi DRACO to czytam 5x


Nie chce go obrazac, ale trzeba bylo sie odezwac bo jezeli dla kogos ilosc punktow "POMOGL" jest naistotniejsza na swiecie... i mi pisze, ze bedzie mi liczyl ile razy "pomogl" (w co zaczynam powatpiewac), a ktos mu nie dal PUNKTU za to... to ja nie wiem... normalnie rece opadaja... jakby nie bylo "POMOGL" to co? - zamilknie bo straci sens istnienia?
Dobra... teraz sie zagalopowalem... ale widze, ze nie jestem sam w swoich spostrzezeniach

Dobra, trzeba popracowac
