Troszkę nie bardzo wiem, do kogo była skierowana powyższa wypowiedź...
Jeżeli ja zostałem do tablicy wezwany, to po raz kolejny wyjaśnię.
Doświadczenie z silnikami krokowymi mam może niewielkie, bo wyposażyłem w nie raptem jeną swoją maszynę. Nie przeczę, że do pewnych zastosowań w obrabiarkach być może się one się nadają, wiem z całą pewnością, że nadają się do zastosowań w innych dziedzinach automatyki, ale też faktem jest, że w mojej implementacji po prostu się nie sprawdziły. Być może za mało chciałem się naumieć w kwestii ich konfiguracji, doboru odpowiedniego sterownika itd. Po prostu olałem temat i założyłem serwa i wszystkie moje problemy się skończyły. I od tamtego czasu już do silników krokowych nie wracałem, bo szkoda mi czasu i nerwów na zestawienie czegoś, co rusza mi od strzału, gdy zastosuję serwa. Może rozwiązanie droższe, ale według mnie (podkreślam) pewniejsze i mniej problematyczne. Jeżeli ktoś czuje się mocny w krokowcach i doszedł do dobrych rezultatów, to super.
Problemy miałem w maszynie, która zmajstrowałem na swoje potrzeby, narwałem włosów z głowy, bo zdarzało się, że maszyna robiła nienaprawialne buble. A taką mam specyfikę produkcji, że gotowe elementy są wysoko przetworzone, czyli w cenie wykonania, materiał stanowi niewielki procent wartości. Tak dla przykładu, konkretnego z maszyny, o której piszę, wsadzam materiał kupiony za 200 zł a gotowy element po obrobieniu sprzedaję za 2000. Wiecie o co chodzi. Nie, że wkładam surowy odlew za 5 zł, wykonuje parę prostych operacji i sprzedaję gotowy element za 6 (jak to ma miejsce np. w masówce dla automotive). I wystarczyło, że maszyna dwa razy walnęła babola gdzieś na końcu procesu i towar o wartości jednego serwonapędu poszedł na złom. A babole waliła. Gubiła kroki (bo gdzieś nagle wzrosły opory), czasami nie potrafiła utrzymać osi Z na swoim miejscu (mimo, że jej masa była kompensowana), były problemy z powtarzalnym home'owaniem itd. Wszystkie te dolegliwości znikły po przezbrojeniu wynalazku na serwa. Pojawiły się co prawda inne drobne problemy, ale w ogólnym rozrachunku maszyna stała się dużo bardziej przewidywalna.
I jak sobie pomyślałem, że takie problemy z napędami krokowymi mógłby mieć jakiś klient na drugim końcu Polski, dla którego zbuduję maszynę i jak miałbym jeździć tam na serwis, to sobie zupełnie odpuściłem. Stosuję sprawdzone, w pełni zintegrowane układy automatyki renomowanej firmy i nie zaprzątam sobie głowy sprawami sprzętowymi, bo wiem, że mi wszystko zagra. Jako przykład podam ostatni zakończony projekt wielowrzecionowego automatu frezerskiego, którego 3 egzemplarze od roku pracują 24/7 na 4 zmiany, piątek, świątek, niedziela i trzepią dziesiątki tysięcy sztuk na miesiąc (dla automotive właśnie). Jako ciekawostkę podam fakt, że miałem sytuację, że przepełniał się któryś z rejestrów w serwowzmacniaczu i maszyna traciła dokładność. Po restarcie urządzenia wszytko wracało do normy. Okazało się, że maszyna przez 3 (słownie TRZY) miesiące pracowała NON STOP, bez wyłączania. Tam w niej akurat dałoby się zastosować silniki krokowe, ale jak na etapie uzgadniania specyfikacji rzuciłem hasło krokowców (jako jedną z alternatyw), to zostałem przez klienta wyśmiany. Po prostu nikt nie zaryzykuje w niepewnego rozwiązania w maszynie która MUSI być niezawodna, żeby nie wiem co. Bo każda godzina przestoju, to jest duża strata, a jak awaria nastąpi gdzieś na nocnej zmianie, kiedy nie ma w firmie nikogo od utrzymania ruchu, to pracownik pakuje się i idzie do domu, a maszyna stoi do rana.
Oczywiście w sytuacji kolegi mariuszk wszystkie moje wywody tracą rację bytu i tu przyznaję Wam wszystkim rację. Jeżeli ma to być maszynka do zabawy, do nauki, do jakichś mało wysilających ją zadań, to jasne, silniki krokowe będą działały. Na początku zrozumiałem, że kolega chce zbudować maszynę, która będzie intensywnie pracować i opierając się na własnych, jak widać, niekoniecznie słusznych przemyśleniach i doświadczeniach zacząłem lobbować serwa. A przy okazji dowiedziałem się kilku ciekawych rzeczy, za co przy okazji dziękuję.
Tak więc może nie kruszmy kopii, każdy ma swoją rację i każda racja jest po części właściwa. Wszystko zależy od podejścia i realnych potrzeb.