Problemem nie jest to, że mają tablice po niemiecku, problemem jest to że chcą obniżyć próg z 20% mieszkańców do 10%.

Mieszkam przy granicy zachodniej, jechałem ostatnio do Forstu. Małe miasteczko ze świetnym basenem. Jedziemy ze znajomymi, jeszcze po polskiej stronie, na stacjach paliw ceny w euro, na kantorach Zähler, na kioskach Zigaretten, nic po naszemu. Przekraczamy granice. Nawet tablicy informacyjnej, czy kierunkowskazu na basen po polsku.... Rozumiem, że to Polak chce przyciągnąć Niemca na zakupy, no ale przygraniczne miasteczko mogłoby wykazać chociaż odrobinę otwartości.

Tylko czekać, która gmina jako pierwsza będzie mieć tablice po polsku, niemiecku, suahili, rosyjsku, ukraińsku i czeczeńsku...