Znaleziono 2 wyniki

autor: DZIKUS
30 sty 2010, 17:55
Forum: CNC podstawy
Temat: Pierwsza sztuka na stole frezarki
Odpowiedzi: 5
Odsłony: 2747

rafalxfiles pisze:Ładnie tu się kolega Dzikus rozpisał, ja tylko dodam coś od siebie
dla jasnosci: rozpisalem sie, bo widac, ze facet mniej wiecej wie jak sie za to zabrac, wiec chcialem mu uzmyslowic, ze robote mozna zepsuc z powodu jakby rutynowego jej wykonywania. wchodzenie w szczegoly przy tej konkretnej czesci nie ma sensu jesli sie nie ma zadnego szkicu lub chocby zdjecia. dodam tylko, ze zawsze lepiej sobie przerobic caly proces technologiczny w glowie zanim sie cokolwiek ruszy na maszynie, bo juz nie raz widzialem jak ludzie sami sobie usuwali bazy potrzebne do wykonywania innych operacji ;)
autor: DZIKUS
30 sty 2010, 13:26
Forum: CNC podstawy
Temat: Pierwsza sztuka na stole frezarki
Odpowiedzi: 5
Odsłony: 2747

myslisz mniej wiecej dobrze, zamiast podawac ci jakies "ogolne zasady" jako byly konstruktor/technolog powiem ci na kilku przykladach jak robote mozna spieprzyc ;):

1. napsialem program na wirnik ze stali nierdzewnej -ogolnie dosc drogi element w ktory bylo wlozone duzo pracy rowniez na obrabiarkach manualnych. gdy operator po kilku dniach skoncyzl robote porposil mnie abym dokonal jej odbioru jeszcze przed zdjeciem z maszyny. podchodze, wpisuje najazd na punkt startowu... usslyszelismy glosny trzsak, patrzymy a w maszynie frez zgial jedna z lopatek po czym sie zlamal. okazalo sie, ze koles sobie przerobil moj program (cos tam cudowal z korekcja dlugosci po ostrzeniu narzedzia) i mi o tym nie powiedzial. potem bylo odginanie, napwanie i frezowanie tej jednej lopatki jeszcze raz.

2. duza aluminiowa plyta w ktorej bylo kilkaset otworkow. do pisanie programu przyjalem srodek ukaldu wpsolzednych w srodku plyty i wywiercilemw tym miejscu otwor ktory mial tez sluzyc jako wejscie narzedzia do robienia kieszeni. tyle ze w tym miejscu zadnej keiszeni mialo nie byc :) spawanie plyty i pozniejsze jej samorzytne chlodzenie zajelo pare godzin, reszta roboty poszla ebz zadncyh problemow

3. mielismy frezowac cos w styrodurze, dosc duze gabarytowo elemnty i nie bylo narzedzi odpowiedniej dlugosci. wymyslielm, ze zrobei narzedzie ze zwyklego stalowego preta, ktory zeszlifowalem w kule i nacialem na niej pare wrebow udajacych ostrza. doswiadczalnie ustalilem max predkosc obrotowa na 2000obr/min - narzedzie bylo bardzo prymitywne i o jakimkolwiek wywazeniu nie bylo mowy. zrobilo sie tym troche roboty, po czym inny programista napisal nowy program gdize wpisal obroty 12000. puscil go przy kilku obserwatorach, narzedzie urwalo sie zaraz po wlaczeniu wrzeciona i wbilo sie w jedna z metalowych oslon maszyny, mnij wiecej na wysokosci twrarzy. programista malo sie nie poplakal, bo w tym czasie przy masyznei stalo trzech ludzi (w tym on) i wszyscy mili lby przy szybach zbey obserwowac obrobke

4. od jakiegos czasu pracuje w innej firmie juz tylko jako konstruktor, siedze za biurkiem, robie jakies analizy, biore udzial w spotkaniach "gadajacych glow", slucham muzyki i mam LAICKI SPOKÓJ. tylko czas plynie znacznie wolniej, jak sie pracuje w firmie produkcyjnej nawet za biurkiem to sie przejdize pare razy na hale cos zalatwic i juz sie dzien pracy konczy.

Wróć do „Pierwsza sztuka na stole frezarki”