Pytanie ogólne.
Czy w ogóle jest możliwe w praktyce, żeby Sądy były całkowicie niezależne i bezstronne ?
Może , niestety, jest to taka sama siła polityczna ze swoimi "lubię nie lubię".
My się podniecamy , ekscytujemy a po prostu to trzeba zaakceptować i niestety przyjąć, że tarcia wewnątrz i naciski będą ZAWSZE.
Oczywiście, jasne, weź tu zaakceptuj niesprawiedliwy w twoim odczuciu, wyrok stronniczego Sądu...
Wydaje się,
ale to tylko moje zdanie,
że "wyjątkowa kasta", podobnie na przykład jak lekarze ( nie wiem jaki procent ale tak to odbieram ),
po pewnym czasie zaczyna odczuwać "kompleks Boga" i wyższość nad zwykłymi obywatelami.
Miałem okazję uczestniczyć w rozdaniu dyplomów magisterskich ukończenia kierunku prawniczego ( prawnego ? ).
Nie wiem czy spodobał by się Wam ton wypowiedzi rektora uczelni i pozostałych władz tejże.
Wylewało się wszechobecne przekonanie o odrębności i wyższości, jakiejś niezwykłości tych ludzi.
Nie dziwić się, że młodzież nasączana takimi poglądami na uczelni, bardzo łatwo w późniejszym czasie odlatuje w stronę Olimpu.
Może jednak potrzebują mechanizmów dyscyplinarnych ?
Może rzeczywiście muszą być wewnętrzne, aby uchronić się od wpływów partyjnych ?
Zakładając, że jednak i wewnątrz są tarcia i rozbieżności poglądów, można mieć nadzieję, że ta samoregulacja w oparciu o własne środowisko zadziała.
Trochę teoretyzuję, bo nie mam wystarczającej wiedzy i być może coś takiego już od dawno funkcjonowało czy funkcjonuje w trzeciej władzy.
Ja prosty człowiek jestem
,
ale z moich obserwacji wynika , że każda obróbka wywołuje opór materii ,
a każde zmiany wywołują wrzask i lament im poddawanych.