grynszpan, kotlarstwo i dawne techniki

Tu można porozmawiać na dowolny temat nie koniecznie związany z tematyką maszyn i CNC
Awatar użytkownika

Autor tematu
pitsa
Moderator
Lider FORUM (min. 2000)
Lider FORUM (min. 2000)
Posty w temacie: 182
Posty: 4698
Rejestracja: 13 wrz 2008, 22:40
Lokalizacja: PL,OP

Re: grynszpan, kotlarstwo i dawne techniki

#351

Post napisał: pitsa » 10 mar 2024, 08:41

Teraz kaczki są bardzo płochliwe. Muszą dobrze znać miejsce i ciebie, że dały się sfotografować. :-)
Mi udaje się jedynie robić takie zdjęcia, jak tej czapli siwej:
Obrazek
która była tu minutę temu. Jak zwykle spłoszyłem. Może to i lepiej i bezpieczniej np. zobaczyć dzika we wdzięcznym spłoszonym galopie jak sarenka niż podejść go za blisko. ;-)

Bardzo ciekawa konstrukcja palnika:


idealna do warsztatu magika. :-)


zachowanie spokoju oznacza zdolności do działania
ᐃ 🜂 ⃤ ꕔ △ 𐊅 ∆ ▵ ߡ

Awatar użytkownika

RomanJ4
Lider FORUM (min. 2000)
Lider FORUM (min. 2000)
Posty w temacie: 40
Posty: 11576
Rejestracja: 17 mar 2009, 08:55
Lokalizacja: Skępe

Re: grynszpan, kotlarstwo i dawne techniki

#352

Post napisał: RomanJ4 » 10 mar 2024, 13:19

pitsa pisze:Mi udaje się jedynie robić takie zdjęcia, jak tej czapli siwej:
która była tu minutę temu. Jak zwykle spłoszyłem. Może to i lepiej i bezpieczniej np. zobaczyć dzika we wdzięcznym spłoszonym galopie jak sarenka niż podejść go za blisko.

Kiedyś trzeba było mieć szczęście by (z oddali) usłyszeć żurawie. Teraz stoją nawet przy ruchliwych drogach albo na polach....
Jak to mówił Pawlak: "Od mgły zwierz tumanieje... " :D

pitsa pisze:Bardzo ciekawa konstrukcja palnika:

Działa na tej samej zasadzie co prymus, tylko zamiast ręcznej pompki ciśnienie par paliwa wytwarza podgrzewany górny zbiornik (jak w lokomotywie). Ale fakt, konstrukcja ciekawa...
pozdrawiam,
Roman

Awatar użytkownika

Autor tematu
pitsa
Moderator
Lider FORUM (min. 2000)
Lider FORUM (min. 2000)
Posty w temacie: 182
Posty: 4698
Rejestracja: 13 wrz 2008, 22:40
Lokalizacja: PL,OP

Re: grynszpan, kotlarstwo i dawne techniki

#353

Post napisał: pitsa » 01 kwie 2024, 00:10

Zrobiłem błąd taktyczny elektryka amatora i zwarłem fazę z obudową kawałkiem druta trzymanego w dwóch palcach. Spaliłem wkładkę D02 25A. Drut rozgrzał się i trochę przypalił mi skórę. Parę dni później przypalenie zaczęło pękać przy robocie więc zakleiłem to klejem przycisnąłem kwadracikiem cienkiej tkaniny, na to taśmę izolacyjną do czasu zaschnięcia i po niewygodności. W czym był błąd? Nie przemyślany ruch i nie zwrócenie uwagi na to co elektrycy powinni zrobić, a nie zrobili. A wcześniej przystępując do poszukiwań usterki w urządzeniu zachowałem wszelkie zasady, których nauczyłem się od elektryków. Wykręcone bezpieczniki, odpięte od szyny przewody neutralne, zrobione pomiary do zawężenia strefy poszukiwań i wytropiłem usterkę - przyczynę niewielkich upływów prądu, wymieniłem co trzeba, zabezpieczyłem tak jak to robią fachowcy i to co mi się nie spodobało w wykonaniu fachowców powinienem poprawić. Błąd - nie poprawiłem.

Podobnym błędem elektryka było nie zwrócenie uwagi na to, że gołego drutu odgromowego aluminiowego nie umieszcza się w zwykłej białej rurce pcv tylko w odpowiedniej rurze odgromowej o grubszych ściankach lub też stosuje się odpowiedni drut z izolacją do umieszczania pod ocieplenie budynku (wiesz kiedy stosuje się przewód izolowany wysokonapięciowy?). Zezwoliłem na element zastępczy po taniości nie zwracając uwagi na wykonanie. Błąd taktyczny. Nie ważne, że może nieistotny ale fakt jest faktem - to był błąd. Taki sam jakim byłoby przykręcenie aluminiowego oczka przewodu do miedzianej szyny bez użycia odpowiedniej podkładki aluminiowo-miedzianej. Nie mój fach ale według mnie to są podstawy i zasady, których trzeba się trzymać. I stąd mój projekt PV grzania jest teraz na etapie szpadla. Gdyby nie zasady to już był to podłączył z kablami zakopanymi płytko w niebieskiej rurce wodnej bez wbijania szpili pod zewnętrzną skrzynką z ogranicznikiem przepięć. Działałoby ale nie czułbym się z tym dobrze. Cóż zatem trzeba kopać i zabrać się za osobiste wbicie szpili do ziemi. No i jeszcze zrobić pomiary... Zaprzyjaźniony elektryk czasu nie będzie miał ale na dzień pożyczy to co trzeba.

Błędem taktycznym bywa też bajanie o planach zamiast o projektach zrealizowanych i zakończonych. Przejdę zatem do zakończonego projektu pod tytułem "zima starego dziada". Scenariusz był taki: ograniczam komfort, ograniczam potrzeby do poziomu zdroworozsądkowego eliminując zbędne do szczęścia rozpasanie dobrobytem. Zrobiłem to w takich punktach:

1. Jem bo czuję rzeczywisty głód, a nie z nudów czy błędnego rozpoznania przejedzenia jako głodu, co można doświadczyć podczas różnych świąt obżerają się, bo jest, bo tyle nagotowano, bo takie dobre, bo szkoda nie skorzystać, warto zapoznać się z lokalną kuchnią itp..

2. Zamieniam mój najmniejszy warsztat elektroniczny w kajutę z łóżkiem polowym "Quechua L100 Camp Bed" i tu się instaluję.

3. Śpię i wysypiam się pod kocem. Nie pierzyna, nie kołdra i nie śpiwór tylko koce. Uczę się zasypiać na plecach. Za piżamę służy mi wojskowy niebieski dres wz.503/MON.

4. Drewno na opał przygotowuję ręcznie. Tylko piła ręczna i siekiera.

5. Korzystam tylko z łazienka w nieogrzewanym przyległym budynku.
Obrazek
Z realizacji projektu jestem bardzo zadowolony. Opiszę krótko w odwrotnej kolejności jakie udało mi się osiągnąć efekty.

5. Po pierwsze to ograniczać nie oznacza całkowicie się pozbawić. Nie straszna jest zimna łazienka gdy do dyspozycji jest porządnie ciepła woda w wannie lub beczce. Trzeba umieć odróżnić uczucie szoku skórnego w kontakcie z zimnym powietrzem od wychłodzenia organizmu. Przebywając w ciepłym pomieszczeniu posiada się wystarczający zasób energii wewnętrznej do tego aby zrobić na śniegu orła bez piór. A gdy brak tej energii to wspomóc się można paroma minutami ćwiczeń, a nawet warto wykonać ćwiczenia rozciągające o czym już kiedyś pisałem. Polubiłem poranną kąpiel w ciepłej wodzie. 10-15 minut jest w sam raz. Nawet jeśli w termometr w łazience pokazuje 4 stopnie to wystarczy dobrze wytrzeć się ręcznikiem i nie zakładając dresu można spokojnie i komfortowo wrócić te parędziesiąt kroków do kajuty. Człowiek rozgrzany aż tak zimna nie czuje.

Ciekawą alternatywą do wanny jest beczka. Dokładanie taka:
Obrazek
Jest to beczka plastikowa dwuotworowa 220L z wyciętym deklem i wygładzonymi krawędziami przez nadtopienie palnikiem gazowym. Wejście i wyjście może jest niewygodne ale kąpiel w niej jest rewelacyjna. I w zimie i w lecie w słońcu.

4. Najwięcej zabawy w przygotowanie opału miałem z dębowymi zrzynami od stolarza. Niektóre miały spory rozmiar i trudniej było je pociąć niż sosnowe rozbiórkowe belki.
Obrazek

Trochę trwało obrobienie tego kubika dębiny ale i przy paletach zdarza się czasem twarde drewno do pocięcia. Przy takim cięciu jest czas na zastanowienie się nad tak prostą robotą i przemyślenie jak ciąć aby przeciąć i się nie zmęczyć. Palenie w piecu było już drobnostką. Praktycznie w układzie kotłowo-zbiornikowo-dystrybucyjnym ciepłej wody palenie w kotle przez 2-3 godziny na maksa starczało na dwa dni. W pierwszym dniu było mi za gorąco, w drugim w sam raz, a w trzecią noc to już warto było do spania czapkę założyć, aby się dobrze wyspać, bez budzącego uczucia chłodu.
Co do grzania wspomnę tylko, że w mojej kajucie rolę kaloryfera pełni podwójny zwój rury pex wysokości około 40cm umieszczony pod blatem z deski na której stoi kuchenka elektryczna z działającym jednym palnikiem. No bo jak surwiwal to surwiwal. Ciepła wodę pobierana jest pompą z bufora przez zawór termostatyczny ustawiony na około 45°C, więc jeśli w baniaku jest ponad 70 stopni to pompa zasysa tylko niewielki strumień z tego ciepła. Na wykresach temperatur ładnie widać ile godzin trwa przepompowanie wody z całego zbiornika gdy brana jest woda poniżej tej ustawionej na termostacie, robią się takie wygładzone schodki. W sumie tak mam to wszystko opomiarowane, że dużo widzę co się dzieje. Nawet otwarcia drzwi czy działanie wentylatora zapewniającego dopływ świeżego powietrza do kajuty widać. Mierzyłem też stężenia CO2 w kajucie żeby mieć pewność, że warunki w tym małym pomieszczeniu mam prawidłowe (ludzie mieszkają w samochodach i żyją ale wolałem sprawdzić).


3. Lubię wyspać się i dlatego wstaję wcześnie rano. ;-) Nie rozumiem osób, które wstają stale nie wyspane. Przecież to męczarnia, robienie sobie samemu krzywdy. Jak chce się spać to się śpi, a nie wstaje za późno. :) Ze spaniem, w swoim długim już życiu, przeprowadzałem dużo eksperymentów. Spałem w hamaku, na folii bąbelkowej, na dywanach, materacach gimnastycznych, dmuchańcach pod namiotem, kartonach, krzesłach, pod stołami, rozjeżdżających się od siebie fotelach, na sianie, na sienniku i w gryzącej słomie, i na desce przy ognisku, ustawiając się raz na jednym i na drugim boku bo ognisko było tylko z jednej strony, w samochodzie, no i w kiblu pociągu i na bagażach, i na ławce peronowej, bo takie kiedyś były czasy. Mogę powiedzieć, że mam w tym zakresie spore doświadczenie. Optymalne dla mnie do spania jest od paru lat łóżko polowe. (Surwiwalowo można zrobić takie łóżko z dwóch żerdzi i dziurawych worków po ziemniakach) Rozpięta na ramie tkanina pod obciążeniem układa się w płaską rynnę i leżąc na plecach ręce ułożone wzdłuż ciała są uniesione nieco wyżej niż kręgosłup w bardziej naturalnej pozycji co bardzo mi odpowiada. Nieco podobnie pod tym względem jest w hamaku i na tych workach z kulkami styropianowymi w środku. Moje łóżko polowe daje mi też mobilność i pewien poziom niezależność. Zwijam koce, łóżko, pakuję do samochodu i mogę jechać na kolejny pogrzeb i zanocować u rodziny nie zawracając im głowy szykowaniem miejsca do spania. Nie ma jednak rzeczy bez wad. Tak jak w hamaku trzeba zadbać o izolację od spodu. Dwa koce okazało się za mało. Początkowo robiłem śpiwór z dwóch koców. Znalazłem takie stare wojskowe z wagowego sklepu, które mi podpasowały. Ścieliłem połówkę jednego koca na całe łóżko, potem drugim tak samo ale z drugiej strony. Od dołu miałem dwie warstwy i z góry przykrywałem się drugą połówką koca z dołu i na wierzch następną drugiego. Gdy zrobiło się zimniej musiałem dołożyć pod spód materac samopompujący co miało tą wadę, że jego materiał stanowi barierę dla pary wodnej. Ciepłe ciało przecież paruje i izolacja termiczna nie powinna stanowić bariery dla wilgoci. Do zestawu doszedł mi później kolejny koc lekki dwuwarstwowy na górę, a grube koce idealnie rozłożone bez żadnych zmarszczek poszły na dół i tak teraz jest najlepiej.

2. Kajuta to takie moje centrum dowodzenia. Leżąc, w zasięgu ręki mam panel sterowania wentylacją, nadmuchem gdy potrzebują zwiększyć intensywność działania "kaloryfera", światłami i nagłośnieniem - audibookami do słuchania. Radia i telewizji nie używam. Do tej automatyki kajuty użyłem elementów Sonoff. W harmonogramie mam ustawione gaszenie światła o odpowiednich dla mnie porach, wentylację i zapalanie rano zamiast budzika. Kajuta jest delikatnie oświetlona w nocy diodami z niezależnego zasilania miniPV i gdy grają audiobooki mam dodatkowe oświetlenie barwne diodami ws2812. Okno mam zasłonięte w stylu całkowitego zaciemnienia, to taka symulacja, że kajuta jest schronem. ;-)

1. Sprawy kuchenne. Kącik kuchenny mam niewielki. Na kuchence elektrycznej jeden "palnik" służy do gotowania, a na drugim stoi czajnik elektryczny. Systematyczne przygotowywanie napojów jest bardzo ważne. Przy robocie, majsterkowaniu można zapomnieć o jedzeniu ale napić się trzeba. Kawa zbożowa w dużym metalowym kubku rano i wieczorem. Czasem schładzam ją mlekiem, czasem z dwóch kubków termicznych do których wlewam przegotowaną wodę. Źródłem wody są dwie butelki. Gdy w jednej wody zabraknie to jest jeszcze w drugiej zanim doniosę ją do kajuty. Dwie to jest w sam raz. Trzy to już zbytek no chyba, że często gotuje się coś na wodzie. Najprostszym daniem typu "zapchajbrzuch" jest budyń z dodatkiem rodzynków i pokruszonych orzechów. Budyń wzmacniam łyżką mąki ziemniaczanej. Inne szybkie danie to np. tani jogurt ze sklepu firmowego z kaszą gryczaną. Eksperymentowałem też z mrożonymi jajkami. Wyszło to przez przypadek - zepsuła mi się lodówka w letniej kuchni i zamarzły mi jajka od moich kur.
Obrazek
Wywiad internetowy wskazywał, że mrożenie jajek surowych nie jest odpowiednim sposobem na ich przechowywanie. Gotowane tak ale nie surowe. Udało mi się dopracować sposób na ich ugotowanie bez rozwodnienia w gotującej się wodzie. Potrzebny jest co najmniej 1 litr wody na 3-4 jajka. Zagotować wodę, w odpowiednim momencie wyłączyć palnik elektryczny, żeby woda nie bulgotała i wrzucić jajka do wody. Przykryć garnek ręcznikiem i tak zostawić. Gdy ostygnie jajka nadają się do jedzenia, żółtko jest trochę tylko gumowate zamiast kruchego jak normalnie ugotowane jajko na twardo.
Poza takimi eksperymentami jadłem to na co miałem ochotę ale zgodnie z zasadą rzeczywistej potrzeby jedzenia. Na przykład kaszanka z cebulką i ciemny chleb z zamrażalnika:
Obrazek

W efekcie nic mi nie przeszkadza przy schylaniu się aby zawiązać buty bo zniknęło parę zbędnych kilogramów. Nadmiar to stan chorobowy. Czuję się świetnie, kury również dobrze spędziły zimę mając na drugim wybiegu do dyspozycji szałas z suchym piaskiem:
Obrazek
Obrazek
Do wyboru miały oczywiście elektrycznie dogrzewany kurnik ale surwiwalowe warunki też lubią.
Niestety nie starczyło mi czasu na opomiarowanie warunków termicznych jakie miały kury w kurniku. Może w następną zimę się uda?

Pozdrawiam,
Wujek Dziad z Surwiwalowa.
zachowanie spokoju oznacza zdolności do działania
ᐃ 🜂 ⃤ ꕔ △ 𐊅 ∆ ▵ ߡ

Awatar użytkownika

Autor tematu
pitsa
Moderator
Lider FORUM (min. 2000)
Lider FORUM (min. 2000)
Posty w temacie: 182
Posty: 4698
Rejestracja: 13 wrz 2008, 22:40
Lokalizacja: PL,OP

Re: grynszpan, kotlarstwo i dawne techniki

#354

Post napisał: pitsa » 08 kwie 2024, 10:08

Stworzyłem sobie nowy problem elektryczny. To nie problem wynaleźć sobie problem i szukać rozwiązania jak to zrobić zgodnie z tym jak się wymyśliło. Więc nie jest to wielki wyczyn tylko taka zawracajka. To coś podobnego do klient chce tak bo tak.

Mam podciągnięty prąd do najdalszego warsztatu jedną fazą i w innym miejscu też chcę dociągnąć ale tak na wszelki wypadek z innej fazy. Podobno dobrze jest mieć obciążenia na fazy w miarę zrównoważone. Istotne i ciekawe jest to w przypadku fotowoltaiki (bilansowanie międzyfazowe). Ale nie ważne. Załóżmy, że otwieram skrzynkę elektryczną i mam wybrać do której fazy dołożyć jeden bezpiecznik i zrobić parę gniazdek. Chcę podpiąć się do fazy, która nie idzie do najdalszego warsztatu. Na chybił trafił mam 66% szansy, że trafię właściwie. Ale jakby tak chcieć na 100%? Nie wiem skąd idzie prąd do warsztatu, nie wiem pod którą fazę podpięty jest warsztat. Nie robiłem całej elektryki tylko "inny fachowiec". Kombinuję jak rozwiązać ten problem.

Są takie urządzenia jak np. moduł CKF-B czujnik kolejności i zaniku faz do zabezpieczenia silników przed asymetrią napięciową. Ale nie słyszałem o próbniku do wybranej fazy.

Elektryk pożyczył mi kiedyś sieciowy przedłużacz internetu żebym mógł sprawdzić czy internet dam radę pociągnąć sobie do warsztatu. Dwa urządzenia trzeba wpiąć do różnych gniazdek i jeśli oba są na tym samym kablu sieciowym to przedłużacz internetu działa. Stosuje na instalacjach PV do monitoringu, dla klienta jest to tańsze rozwiązanie niż dodatkowy ruter LTE. To byłby jeden ze sposobów na sprawdzenie czy to jest ta sama faza. Sprawdziłem u siebie, internet nie zadziałał w warsztacie i sprzęt mu oddałem.

Jeden sposób zatem jest. Może elektrycy mają w tych super urządzeniach do pomiarów taką funkcję. Nie wiem, trzeba by poczytać jakieś instrukcje. Zastanawiam się jak to zrealizować tak od podstaw. Mógłby być taki zrobię taki próbnik, który będzie badał w którym momencie jest rosnące przejście przez zero. Zsynchronizuje się on z badaną fazą i dotykając tym próbnikiem inne styki pod napięciem próbnik będzie wskazywał: tak jest tu prądu, tak to jest ta sama faza, nie to jest inna faza. Możliwe do zrealizowania? Raczej tak, 50Hz, ale okienko wykrycia to więcej niż 150Hz, podzielić to przez kilkadziesiąt do próbkowania i powiedzmy taka dokładność poniżej 0,1ms byłaby ok. Dla przykładowego detektora przejścia przez zero AVT5688 jest wzmianka że "Za pomocą kursorów oscyloskopu zmierzono odstęp czasowy pomiędzy zadziałaniem detektora a faktycznym momentem przejścia przez zero. W przypadku zbocza narastającego różnica ta wyniosła ok. 40 us, a dla opadającego ok. 25us". To by się dało zrobić.

Myślę, myślę o tym aż pomyślałem: o ja durny kombinator! Po co sobie wszystko tak komplikować? Przecież to jest proste. Weź przedłużacz przeciągnij z warsztatu do el-skrzynki to co trzeba porównać i sprawdź zwyczajnie miernikiem jakie wychodzi napięcie międzyfazowe. A już miałem nadzieję, że dokonałem odkrycia prowadzącego do kolejnego patentu. No ale pomysł ciekawy. ;-)


zachowanie spokoju oznacza zdolności do działania
ᐃ 🜂 ⃤ ꕔ △ 𐊅 ∆ ▵ ߡ


33jannowak
Specjalista poziom 1 (min. 100)
Specjalista poziom 1 (min. 100)
Posty w temacie: 1
Posty: 159
Rejestracja: 08 mar 2016, 00:55
Lokalizacja: Jędrzejów

Re: grynszpan, kotlarstwo i dawne techniki

#355

Post napisał: 33jannowak » 09 kwie 2024, 09:42

pitsa pisze:nie wiem pod którą fazę podpięty jest warsztat
A gdybyś wyłączył (odpiął) jedną fazę i sprawdził czy jest prąd w warsztacie, a potem drugą jeżeli byś nie trafił to nie było by prościej.

Awatar użytkownika

Autor tematu
pitsa
Moderator
Lider FORUM (min. 2000)
Lider FORUM (min. 2000)
Posty w temacie: 182
Posty: 4698
Rejestracja: 13 wrz 2008, 22:40
Lokalizacja: PL,OP

Re: grynszpan, kotlarstwo i dawne techniki

#356

Post napisał: pitsa » 09 kwie 2024, 20:13

Oj, byłoby prościej! Doskonałe, trafne i praktyczne rozwiązanie. :-)
No właśnie tak to jest z "amatorami" i "przemądrzalińskimi" - komplikują sobie (jak ten mój wynalazek z pamięcią fazy) zamiast znaleźć najprostsze rozwiązanie problemu: odpiąć i zobaczyć co nie działa.

Jest jeszcze jedno prawidłowe rozwiązanie - wezwać fachowca. ;-)
zachowanie spokoju oznacza zdolności do działania
ᐃ 🜂 ⃤ ꕔ △ 𐊅 ∆ ▵ ߡ


tristar0
Lider FORUM (min. 2000)
Lider FORUM (min. 2000)
Posty w temacie: 49
Posty: 2847
Rejestracja: 21 sty 2020, 17:48
Lokalizacja: Toruń miasto Tadeusza R

Re: grynszpan, kotlarstwo i dawne techniki

#357

Post napisał: tristar0 » 10 kwie 2024, 15:38

pitsa pisze: Jeden sposób zatem jest
a może ci wystarczy zwykły omomierz wyłączasz bezpiecznik żeby napięcia nie było w kablach i omomierzem przy pomocy długiego jednego kabla mierzysz która to faza

Dodane 1 minuta 24 sekundy:
pitsa pisze:wezwać fachowca.
byle nie z programu usterka albo elektryk 24

Dodane 2 minuty 37 sekundy:
ci z elektryk 24 to dopiero asy zwiększali mi przyłącze (wszystkie materiały im daj no i praskę do zaciskania przewodów też bo oni tylko są i to bez żadnych narzędzi .
Mam wyrypane na wszelkiej maści proroków ,mędrców i wszystkich którzy stawiają się ponad innymi ,i tak ich zjedzą robaki

Awatar użytkownika

Autor tematu
pitsa
Moderator
Lider FORUM (min. 2000)
Lider FORUM (min. 2000)
Posty w temacie: 182
Posty: 4698
Rejestracja: 13 wrz 2008, 22:40
Lokalizacja: PL,OP

Re: grynszpan, kotlarstwo i dawne techniki

#358

Post napisał: pitsa » 11 kwie 2024, 09:44

Poradzę sobie z przedłużaczem i obadam multimetrem. Jeden problem filozoficzny jest rozwiązany. :-)
Co elektryk to inne podejście. Na przykład jak tu w tym filmie od 34:00 do 36:00 o pomiarach:

Ciekaw jestem tylko czy w procedurze pomiarowej jest mowa o dokręcanie wkrętakiem dynamometryczny..

Pomiary zwykłym multimetrem można zrobić ale oprócz odłączenia zasilania trzeba jeszcze odpiąć przewody neutralne od szyny zbiorczej. Wykryć można wtedy miejsca gdzie są duże upływy. Znalazłem tak przewody, które powodowały zadziałanie różnicówki - np. chiński przewód ze stalowymi przewodami do zasilacza laptopa i zużyte kable w urządzeniu. Dwubiegunowy tester napięcia w tym drugim przypadku nic nie pomógł ale multimetr na zakresie 2Mom wykazał jakieś pływające wartości (podobnie jak się ściska palcami na tym zakresie końcówki pomiarowe multimetru). Ale fachowcy to po prostu muszą mieć odpowiedni przyrząd, który zrobi taki pomiar pod odpowiednio wyższym napięciem. Żeby coś znaleźć to trzeba mieć szczęście. Ostatnio to znalazłem w starej maszynce pracującej na pełny etat:
Obrazek
Ciekawy przypadek... długo szukałem tej usterki. Błąd na pewno mój, bo to ja budowałem, ale czy była to kwestia styku czy też dokręcenia przewodu do złącza windowego tej wtyczki, nie wiem. Na pewno co parę lat trzeba wyciągnąć i włożyć ponownie te wtyczki dla przetarcia styków. Gdy to montowałem nie stosowałem jeszcze tulejek zaciskowych`i być może pobieliłem przewody cyną, a to jest błąd. Przewód linka = obowiązkowo stosować tulejki w miejscach do skręcania i nie zaciskać kombinerkami. Odpowiedni sprzęt trzeba po prostu mieć i używać.

Mniejsza o sprawy elektryczne. Miałem ostatnio jeszcze jedną zagwozdkę filozoficzno-wykonawczą. Jak przekopać się z kablem w ziemi żeby się nie narobić i nie rozbierać chodnika. Myślałem o świdrze którym dokopuję się na ponad 5m w ziemię. Mam taki "sklepowy" przerobiony z przedłużkami z rur kwadratowych, łączonymi rura w rurę. Pod kątem już się nim w ziemię wkręcałem ale poziomo musiałbym użyć jakiegoś przegubu co mocno komplikowałoby jego użycie. Zastanawiałem się nad użyciem lancy wodnej tak jak używałem do robienia dziur w ziemi pod wkładanie palików ogrodzenia. Bardzo wygodna i szybka metoda. W moim wykopie spróbowałem zrobić długi świder trepanacyjny do wiertarki udarowej ale szło topornie, aż wymyśliłem sobie dzidę trepanacyjną do podkopów:

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Poszło błyskawicznie. Parę razy tylko mi się przytkała rura (NOGA MEBLOWA DO STOŁU BLATU 820mm fi60 CHR) a tak przy odpowiedniej technice leżąc brzuchem na trawie i zwisając głową w wykopie, jedną ręką wbijałem dzidę i wycofując ją z odpowiednim zamachem opróżniałem z urobku. Moim przystosowanym do głębszej części wykopów szpadlem potrafię wykopać rów przepisowej głębokości bez wchodzenia do rowu, do tego dochodzi dzida do optymalizacji ilości pracy przy wykopie.

Można takim szpadlem:


fachowcy mają koparki łańcuchowe:


a ja jestem dzikus i mam przerobiony szpadel i dzidę. :D

To jest patent na miarę dawnych i zapomnianych technik. ;-)

Długi wykop elektryczny można zrobić metodą: _ _ _ _ _ _ zamiast _________. Dla tej dzidy z 2 metrów profilu aluminiowego i cienkościennej chromowanej rury fi 60mm można oszczędzić sobie na robocie tak z 40%. 3 metry rowu i 2,5m podkopu. Dzida trafia do mojej kolekcji przydatnych i prymitywnych narzędzi. :D
zachowanie spokoju oznacza zdolności do działania
ᐃ 🜂 ⃤ ꕔ △ 𐊅 ∆ ▵ ߡ


tristar0
Lider FORUM (min. 2000)
Lider FORUM (min. 2000)
Posty w temacie: 49
Posty: 2847
Rejestracja: 21 sty 2020, 17:48
Lokalizacja: Toruń miasto Tadeusza R

Re: grynszpan, kotlarstwo i dawne techniki

#359

Post napisał: tristar0 » 11 kwie 2024, 18:36

tristar0 pisze:tak przy odpowiedniej technice leżąc brzuchem na trawie i zwisając głową w wykopie, jedną ręką wbijałem dzidę i wycofując ją z odpowiednim zamachem opróżniałem z urobku.
Twoje szczęście że cię chomik preriowy w norę nie wciągnął :mrgreen: Bo jak tu nie młodego chłopa za ogon wyciągnąć :lol:
Mam wyrypane na wszelkiej maści proroków ,mędrców i wszystkich którzy stawiają się ponad innymi ,i tak ich zjedzą robaki

Awatar użytkownika

Autor tematu
pitsa
Moderator
Lider FORUM (min. 2000)
Lider FORUM (min. 2000)
Posty w temacie: 182
Posty: 4698
Rejestracja: 13 wrz 2008, 22:40
Lokalizacja: PL,OP

Re: grynszpan, kotlarstwo i dawne techniki

#360

Post napisał: pitsa » 11 kwie 2024, 22:16

Stary na starość ma więcej cierpliwości i zawziętości. Przedłużyłem dzidę do 5 metrów i przebiłem się w poziomie 4,5 metra ale od połowy trafiła się mokra glina i trzeba było padnij, nabijaj lufę, powstań i wytrząśnij bobki gliny i tak po 5-10cm, prawie 4 godziny gimnastyki. Ułożyłem arot i czeka mnie teraz sprawność zucha - wbijanie szpilek uziemienia. Widziałem, wiem jak to się robi tylko muszę się jeszcze trochę podszkolić w tym temacie:

Elektryk opowiadał mi kiedyś o spawaniu bednarki więc i to sprawdzam:
zachowanie spokoju oznacza zdolności do działania
ᐃ 🜂 ⃤ ꕔ △ 𐊅 ∆ ▵ ߡ

ODPOWIEDZ Poprzedni tematNastępny temat

Wróć do „Na luzie”